Ewolucja i dyssolucja świadomości

Swiadomosc

Swoista aktywność globalna każdego z pięter układu nerwowego jest stanem jego czuwania, przeciw-stawnym do stanu jego bezczynności, jego snu. Synergia dynamizmów wszystkich tych pięter jest oczywiście czuwaniem najbardziej złożonym i pojemnym, ewolucyjnie najdalej stojącym od czuwania noworodka lub anencefala. Swoista aktywność każdego ze stadiów rozwoju psychicznego, związanego anatomicznie z odpowiednim piętrem układu nerwowego, jest stanem świadomości, mniej lub więcej jasnej, zależnie od czynników hamujących jej aktywność, fizjologicznych lub chorobowych, czyli zależnie od tego, czy świadomość działa w warunkach optymalnych, czy nie.

Ewolucję świadomości i czuwania można zatem rozpatrywać albo analitycznie, segregując ich rodzaje według ich rozwoju w czasie i w przestrzeni, każde piętrowe sternictwo z osobna, ponieważ stanowi odrębną jakość aktywności psychologicznej i neurodynamicznej, albo też w sposób bliższy do stosunków realnych, mianowicie globalnie, jako coraz bardziej złożoną synergię tych dynamizmów psychologicznych i neurodynamicznych. Trzeba tu jednak choć w krótkich słowach omówić zagadnienie, czy ulega ewolucji, a raczej jakiej ulega ewolucji ta cecha świadomości, która przez psychologów słusznie jest zazwyczaj uważana za najbardziej istotną, mianowicie ta żywość, jasność, z którą uświadamiamy sobie przeżycia wewnętrzne i która w polu wewnętrznego widzenia jest najbardziej jasna w jego środku, zaś ku jego obwodowi staje się coraz słabsza. Ale przeżycia wewnętrzne bywają bardzo różne i dlatego zagadnienie ich jasności bynajmniej nie jest tak proste, jakby się to mogło wydawać na pozór, a nawet jest wręcz zawiłe, po pierwsze wskutek tego, że przeżycie psychiczne jakościowo się różni w różnych stadiach swego rozwoju, i po drugie wskutek tego, że przeżycia — pomimo swej jedności — wykazują podział psychologiczny na przeżycia poznawcze, afektywne i usiłowania ruchowe we wszystkich stadiach swego rozwoju. Zachodzi pytanie, czy można porównywać stopnie jasności jakościowo odrębnych stadiów rozwojowych psychiki, albo jakościowo odrębnych przeżyć w obrębie tego samego piętra rozwojowego.

Żywość, jasność przeżycia wewnętrznego, jak widzieliśmy w pierwszym tomie tej pracy, zależna jest od uwagi, funkcji zainteresowania. Stąd należałoby sądzić, że jednakowe natężenie uwagi daje jednakową jasność przeżycia wewnętrznego, bez względu na jego treść. Może nawet tak jest właśnie w rzeczywistości. Ale przy chęci wykazania słuszności tego twierdzenia zaczynają się piętrzyć różne trudności. Teoretycznie można sobie wyobrazić jednakowe zainteresowanie i jednakową pracę uwagi, np. przy pracy poznawczej i przy wysiłku ruchowym, jednakże sprawdzenie takiej tożsamości lub jej braku jest przy dzisiejszej wiedzy zupełnie niemożliwe. Jeszcze znacznie gorzej przedstawia się sprawa, jeżeli zechcemy porównać jasność przeżycia wewnętrznego w procesie poznawczym lub w wysiłku ruchowym z jasnością przeżycia, wynikającą z pracy uwagi, skierowanej ku jakiemuś przeżyciu afektywnemu, ponieważ ból fizyczny, jeśli zwracamy nań uwagę, staje się rzeczywiście żywszy, ale inne poruszenia uczuciowe stają się raczej mniej żywe lub nawet zanikają przy zwracaniu na nie uwagi. Co więcej, nie tylko w zakresie stanów uczuciowych, ale nawet w obrębie aktywności poznawczej porównywanie jasności przeżycia może być bardzo trudne, zwłaszcza gdy’ w jednym przypadku uwaga jest skierowana na wrażenie wywoływane przez bodziec konkretny, zaś w drugim przypadku na treść tylko wyobrażaną.

Lista trudności nie kończy się na trudnościach powyżej wzmiankowanych, dotyczących żywości wrażeń i wyobrażeń, żywości doznawania wysiłku mięśniowego albo doznawania stanu uczuciowego. Zagadnienie jasności doznawań może być postawione w ogóle w innej płaszczyźnie, mianowicie w płaszczyźnie przekroju chronogenno-topogennego, czyli podłużnego, w przeciwstawieniu do płaszczyzny poprzedniej, czyli poprzecznego przekroju. Uwaga może pracować albo na poziomie czołowym, tj. myślenia logicznego, albo na niższym poziomie intrapsychicznym, tj. myślenia prelogicznego, albo wreszcie na najniższym poziomie życia korowo-psychicznego, tj. spostrzegania zmysłowego i bezpośredniej reakcji na bodziec warunkowy, albo wreszcie nawet bezwarunkowy. We wszystkich tych przypadkach przedmiot uświadamiania różni się nie tylko jakościowo, tak jak i w przekroju poprzecznym, ale nadto różni się jakościowo poziomem ewolucyjnym i treścią każdego poziomu. Porównywanie jasności doznawań przy takiej różnej aktywności tych trzech poziomów wydaje się rzeczą niemożliwą. Natomiast w takim ujęciu zdaje się być bardziej zrozumiała introspekcja, ponieważ w samoobserwacji nigdy nie mamy do czynienia z prawdziwą samoobserwacją w znaczeniu zjawiska, w którym instancja, będąca przedmiotem obserwacji, jest równocześnie podmiotem. Jest to jeden więcej przypadek, w którym przejawia się aktywność psychiczna nie jako jedność i całość zupełnie niepodzielna, ale przeciwnie, jako pewna wielość, dzieląca się na kilka hierarchicznie różnych instancji, z których tylko wyższa może obserwować niższą, ale nigdy odwrotnie, chociaż instancje podrzędne oczywiście mogą wywierać skądinąd nawet duży wpływ na instancje nadrzędne.

Ale i na tych wszystkich trudnościach jeszcze nie kończy się ich lista. Wielka zawiłość zagadnienia polega nie tylko na zmienności i różnorodności treści naświetlanej, ale również na zmienności samej instancji naświetlającej, tj. uwagi. Uwaga małego dziecka jest bardzo jednostronna, mało pojemna i krótkotrwała, ale żywiołowa i ogarniająca całą istotę dziecka bez reszty. Uwaga dziecka w okresie panowania dynamizmów prelogicznych jest na ogół jeszcze podobna do poprzedniej, ale już różni się od niej nieco większą pojemnością, a niekiedy także ambiwalencją, która jest zjawiskiem nigdy nie spotykanym w pierwszym półroczu życia dziecka, w którym nigdy nie widzimy żadnego wahania się. Wreszcie uwaga dynamizmów czołowo-logicznych zatraca już całkowicie charakter jednostronności, żywiołowości, ogarniania całej istoty człowieka, krótkotrwałości, i wręcz przeciwnie, cechuje się wielostronnością (pluriwalencją), wielką pojemnością, spokojem (natężeniem optymalnym, a nie maksymalnym) i wielką wytrwałością, umożliwiającą długotrwałe utrzymywanie przewodniej nici biegu myślowego. Istnieje zatem tyle rodzajów świadomości, zainteresowania i jego funkcji, uwagi, ile jest jakościowo i ewolucyjnie odrębnych dynamizmów psychofizjologicznych, zależnych od piętrowych stacji przekształcających w korze mózgowej.

Ale nawet i na tym nie kończą się trudności, które piętrzą się w dążeniu, aby przynajmniej zbliżyć się do poznania tych rzeczywistych, bardzo zawiłych stosunków. Jak gdyby dla jeszcze silniejszego podkreślenia, że mamy tu do czynienia ze zjawiskami par excellence dynamicznymi, pozostającymi w ciągłym ruchu, nie dającymi się ująć statycznie, występuje tu dalsze zjawisko zmienności i ruchu. Wszystkie psychonerwowe dynamizmy piętrowe działają wprawdzie synergicznie, równocześnie, harmonijnie, ale jeden z nich zawsze musi wykazywać przewagę nad innymi, ujawniającą się w treści jasnego, ostrego punktu widzenia w we-wnętrznym polu uświadamiania: albo myślenie przyczynowo-logiczne, albo fantazje prelogiczne, albo postrzeganie zmysłowe, albo wreszcie doznawania ustrojowe. Jeżeli stwierdzamy zmienność tej treści, to tym samym mówimy, że dominanta, czyli dynamizm korowo-psychiczny przeważający w danej chwili, wykazuje zmienność lokalizacyjno-typogenną, czyli w pierwszym przypadku jej siedliskiem jest narząd czołowy, w drugim aktywność wewnątrzkorowa zdaje się mieć swe siedlisko w okolicach „niemych” narządu pozaczołowego, wreszcie doznawania zmysłowe mają swe siedlisko wraz z odruchowością warunkową w pozostałych częściach narządu pozaczołowego . Stąd musimy wyprowadzić wniosek, zgodny zresztą z wnioskiem Pawłowa, który mówi o „wędrówce świadomości po korze mózgowej” i porównywa tę świadomość z punktem świetlnym, wędrującym po korze.

Tak zawile przedstawia się zagadnienie świadomości z punktu widzenia ewolucji psychofizjologicznej. Korzystamy tu — jak korzystają z tego wszyscy inni autorzy — z nadmiernej elastyczności terminów i pojęć psychologicznych i upatrujemy w ewolucji psychicznej także ewolucję świadomości, uczuciowości i uwagi. Świadomość określamy jako tę cechę aktywności korowo-psychicznej, która się charakteryzuje jasnością (żywością) doznawań. Cecha ta zależy od uwagi, funkcji zainteresowania, więc w rozwoju psychiki zmienia się wraz ze zmianą psychiki w ogóle i uwagi w szczególności, począwszy od bezprzedmiotowej, mglistej świadomości przyjemnych lub przykrych doznawań ustrojowych noworodka, poprzez świadomość wczesno-psychiczną, w której uczucia przyjemności i przykrości wiążą się już z konkretnymi, określonymi wrażeniami ustrojowymi zmysłowymi (odruchowość warunkowa), i dalej poprzez świadomość dynamizmów prelogicznych, operujących przede wszystkim konkretnymi zasobami mnemicznie utrwalonych doświadczeń osobniczych — aż do świadomości dynamizmów czołowo-logicznych, i do synergii wszystkich dynamizmów piętrowych, reprezentowanej właśnie przez sprzężone dynamizmy czołowo-logiczne.

Jak widzimy, jesteśmy tu niezmiernie dalecy od psychofizjologicznych poglądów Kleist a, które psychologicznie wiążą się z doktryną asocjacjonistyczną, z lekka zmodyfikowaną, zaś fizjologicznie zasługującą raczej na nazwę psycho-anatomiczną, aniżeli psycho-fizjologiczną. Natomiast nasze ujęcie jest dynamiczne i mnemiczne, i jest inspirowane z jednej strony przez ewolucyjne zasady Hughlingsa Jacksona, zaś z drugiej strony przez biologiczno-mnemiczne, chronogenno-topogenne poglądy Monakowa, Semona, Mourgue’a i innych. Z tej różnicy poglądów wynika, że nie możemy się zgodzić ani na rozkawałkowanie przez Kleist a aktywności psychicznej na sześć odrębnych „jaźni”, mających swój odrębny byt i ścisłą lokalizację topograficzną, ani na takie twierdzenie, jak: „świadomość należy do opuszki”, brak świadomości jest „ogniskowym objawem opuszkowym”, albo „stan czujności do śródmóżdża należy”, zaś czuwanie i sen do międzymóżdża, „czuwanie w przeciwieństwie do świadomości i czujności jest tworem psychicznym, stojącym na wyższym poziomie zarówno pod względem psychologicznym, jak i anatomicznym”; „czuwanie jest szerszym, poje-mniejszym i zarazem subtelniej rozczłonkowanym polem aktywności psychicznej aniżeli świadomość i czujność”. „Psychika korowa” kształtuje osobowość z charakteru i uzdolnień, zaś „psychiki podkorowe” tworzą: 1) istotę jako całość psychicznych działań śródmóżdża i zwojów podkorowych (niższe funkcje jaźni włącznie z temperamentami, niższą psychomotoryką, niższą działalnością pojmowania, orientowania się, zapamiętywania, przytomności i myślenia, 2) czuwanie i sen jako funkcje diencefalicznej (talamicznej) istoty szarej, 3) czujność i świadomość jako działanie śródmóżdża i tyłomóżdża. Wbrew takiemu topograficznemu ujmowaniu czynności psychicznych przez Kleist a sądzimy, że jedynym dopuszczalnym i uzasadnionym podziałem aktywności psychicznej jest jej podział według swoistych czynności poszczególnych chronogennych stadiów rozwojowych, odpowiadających topogennej, globalnej ich lokalizacji na poszczególnych wyższych piętrach mózgowia, z psychologicznym echem (pod postacią przewagi aktywności intelektualnej, albo uczuciowej, albo czynności mięśniowych dowolnych) anatomicznego podziału dróg dośrodkowych na zmysłowe, wegetatywno-afektywne i czucia głębokiego. Kleist  szuka rozwiązania zagadnień lokalizacji funkcji psychologicznych i psychopatologicznych w cytoarchitektonice, my wiążemy te zagadnienia raczej z globalną aktywnością własną mózgowia i jej ewolucją, odbywającą się według zasad Jacksona: na poziomie rdzeniowym aktywność własna środkowego ogniwa jest jeszcze tak prosta, stała i słaba, że — można powiedzieć — tonęła w przewodnictwie wywołanego przez bodziec zewnętrzny podrażnienia w łuku odruchowym, i trzeba było klasycznych doświadczeń Orbeliego, aby wykryć tę aktywność, która poprzednio była znana tylko ze zjawiska sumowania się skutków dopływającego podrażnienia; ,na poziomie podkorowym aktywność własna środkowego ogniwa występuje już pod postacią psychofizjologiczną, mianowicie uczuciowości protopatycznej i wypływających z niej tendencji do klisis lub ekklisis; sumowanie skutków dopływających podrażnień ma już czas trwania nieco dłuższy; na pozaczołowym poziomie odruchów warunkowych czas trwania aktywności własnej ogniwa środkowego daje się obliczyć dość ściśle, a mianowicie wynosi tyle czasu, ile trwa okres „wyczekiwania” w „spóźniających się odruchach warunkowych” (patrz tom I, rozdział XI), a więc u psów 2 do 3 minut.