Psychopatie – anomalie

Psychopata (4)

W psychopatiach anomalią są nie te objawy, rzucające się w oczy, według których dzielą je wszelkie klasyfikacje psychologiczne, ale braki hamulców, wykazywane przez niedorozwinięte dynamizmy czołowologiczne i stanowiące „objaw negatywny”. Jak w każdej dyssolucji stopień ubytku jest miarą jej głębokości, tak w każdym niedorozwoju stopień nieosiągniętej pełni rozwoju jest miarą głębokości głuptactwa lub psychopatii.

W takim ujęciu sytuacja przedstawiałaby się dość prosto i dość jasno: każdy niedorozwój psychiczny jest nieosiągnięciem poziomu ewolucji, psychologicznie właściwego dla danego wieku. Rzeczywiście, twierdzenie takie w ogólnych zarysach jest niewątpliwie słuszne: widzimy to wyraźnie i w głuptactwie z jego trzema klasycznymi stopniami głębokości, i w psychopatii z jej wielką różnorodnością przejawów. Nie należy jednak zapominać, że już Ribot nie uważał psychopatii za infantylizm psychiczny, ale nazywał ją dysharmonią psychiczną, ponieważ u psychopatów najwyższe szczeble życia uczuciowego, wzruszenia estetyczne i intelektualne, społeczne i moralne, są często bardzo dobrze rozwinięte. Musimy zgodzić się całkowicie ze starym mistrzem psychologii francuskiej pod tym względem, że psychopaci nie wykazują jakiegoś równomiernego obniżenia poszczególnych uczuć wyższych do jakiegoś niższego poziomu, ale wykazują pod tym względem rzeczywiście dysharmonię psychiczną. Natomiast może nie jest rzeczą słuszną twierdzenie, że takiej dysharmonii psychicznej nie należy zaliczać do niedorozwojów psychicznych. Dysharmonia, o której mówi Ribot, przejawia się w sferze uczuciowej, wiążącej się w ścisły sposób z popędem syntonicznym lub jego schizoidalną niedomogą, a więc jest dysharmonią w obrębie sfery charakterologicznej, czyli jest psychopatią. Dysharmonią w znacznie większym zakresie są w ogóle wszystkie te przypadki, w których nie mamy równomiernej ewolucji sfery intelektualnej i sfery charakterologicznej i które zmuszają nas do podziału niedorozwojów psychicznych na oligofrenie i psychopatie, wbrew zasadzie jednolitości psychicznej. A ponieważ głuptactwo dziedziczne jest, naszym zdaniem, dziedziczną niedomogą uczuciowego popędu do poznawania świata zewnętrznego, więc z tego punktu widzenia wszelkie niedorozwoje psychiczne, zarówno charakterologiczne jak i intelektualne, są anomalią sfery uczuciowej szeroko pojmowanej; jest to zupełnie zrozumiale wobec tego, że jedynym motorem wszelkiego rozwoju i wszelkiej aktywności psychicznej jest tylko uczucie. Nierównomierność ewolucji psychicznej znajduje swoje wytłumaczenie, jak to widzieliśmy w poprzednich rozdziałach tej pracy, w cechach dziedzicznych dynamizmów uczuciowych instynktu, w ich gatunkowym zróżnicowaniu na popęd poznawczy, o różnym nasileniu w poszczególnych rodach, i na popęd syntoniczny, również o różnym nasileniu w poszczególnych rodach. Ale nie mamy żadnych wystarczających podstaw do tego, aby i dalej zróżnicowane cechy charakteru, w szczególności te, które są podstawą dla psychologicznej klasyfikacji psychopatii, zaliczać również do cech dziedziczonych instynktu. Wydaje się raczej daleko prawdopodobniejsze, że dalsze różnicowanie jest już tylko plastycznym kształtowaniem podstawowych cech instynktu każdego człowieka przez świat zewnętrzny, przez doświadczenie życiowe, które, oczywiście, u poszczególnych osobników jest bardzo różne i dlatego daje — można powiedzieć zgodnie z opinią ogromnej większości autorów — nieskończoną ilość typów psychicznych w obrębie normy, a także i poza normą, w obrębie psychopatii. Już sama ta nieskończona ilość typów przemawia wyraźnie przeciwko ich rzekomemu charakterowi dziedzicznemu, przeciwko ich rzekomej przynależności do instynktu, który przecież ma zupełnie ograniczoną, ściśle określoną ilość cech, mianowicie tych, które charakteryzują gatunek. Niektórzy autorzy podkreślają, że te daleko zróżnicowane zespoły są jednak dziedziczne, ponieważ niekiedy powtarzają się rodzinnie, i że jednak wielu psychopatii nie należy zaliczać do kategorii cyklo- lub schizoidalnej, nawet jeśli ich symptomatologia zbliża się do jednej z tych kategorii, jeżeli nie można wykazać ich przynależności do kręgu dziedziczenia cyklo- lub schizoidalnego. Np. Piltz z widział w natręctwie myślowym schorzenie dziedziczno-rodzinne. Zdaje się jednak, że w rzeczywistości raczej należy podkreślać fakt dziedziczenia „nerwowości w ogóle” i „psychopatii w ogóle”, które występują w obarczonych nimi rodzinach w jak najbardziej różnorodnych postaciach, wśród których, oczywiście, może się łatwo zdarzyć także występowanie i tej samej postaci u kilku osób. Należy stąd wyprowadzić wniosek, że dziedziczenie poszczególnych postaci psychopatii (poza nadmiarem cech cykloidalnych lub schizoidalnych) lub poszczególnych nerwic nie daje się stwierdzić przez dzisiejszą genetykę, która przemawia za dziedziczeniem raczej niezróżnicowanej psychopatii i nerwowości. Ale na tym bynajmniej nie wyczerpują się argumenty, przemawiające za naszym poglądem. Widzieliśmy, jak mocno Sante de Sanctis podkreśla, że u dzieci występują nerwowość niezróżnicowana i psychopatie niezróżnicowane, które dopiero później, w wieku szkolnym lub pokwitania, albo nawet jeszcze później, ulegają dalszemu zróżnicowaniu. Ale i po dokonanym już zróżnicowaniu reakcje człowieka nerwowego lub psychopatycznego bynajmniej nie zawsze są jednokształtnie nerwowe lub psychopatyczne, przeciwnie, w wielu razach można stwierdzić, że nerwica lub psychopatia może przybierać w różnym czasie różną postać u tego samego osobnika. Może w najsilniejszy sposób podkreśla ten fakt kliniczny w swojej monografii Homburger, który wręcz twierdzi, że polimorfizm reakcji psychopatycznych jest właśnie jedną z cech charakteru zwłaszcza cięższych psychopatów, chociaż pewna reakcja może wynikać niekiedy z jakiejś stalszej cechy konstytucjonalnej i powtarzać się częściej niż inna reakcja. Taki pogląd jest niewątpliwie daleko bliższy stosunków realnych aniżeli podnoszenie pojedynczych cech charakteru i zachowania się do godności czynnika decydującego o klasyfikacji psychopatii. Zdaje się, że w tym oświetleniu staje się bardziej zrozumiałe twierdzenie, że niedorozwojowi może ulegać tylko taka aktywność korowo-psychiczna, która wykazuje swoją autonomiczną ewolucję i że jest rzeczą raczej osobniczych, przypadkowych przeżyć, które z cech podrzędnych zostają wyzwolone w psychopatycznych reakcjach w stopniu wyższym, a które — w niższym. Podstawową rzeczą w każdym przypadku psychopatii pozostanie zawsze stopień niedomogi sterujących u człowieka normalnego dynamizmów czołowo-logicznych i wynikający stąd wyższy lub niższy poziom działania dynamizmów uczuciowych podrzędnych, bez względu na to, pod jaką postacią występują te „objawy pozytywne” Jacksona, będące same przez się zjawiskiem normalnym dla danego, podrzędnego poziomu ewolucji. Poziom ewolucji dwóch jakościowo różnych objawów pozytywnych może być, oczywiście, zupełnie jednakowy, i poziom ewolucji tej samej cechy może być zupełnie różny, zależnie od tego, czy cecha ta występuje w sposób zupełnie izolowany i jeszcze nie intelektualizowany jak w instynkcie, albo izolowany i już intelektualizowany, jak w odruchu warunkowym i w dynamizmach prelogicznych, czy też, przeciwnie, występuje jako cecha sprzężona z innymi cechami na poziomie czołowo-logicznym, a przez to odpowiednio modyfikowana i często — niestety bynajmniej nie zawsze — „uspołeczniona”, „sublimowana”, to jest zdolna do hamowania popędowości instynktowej i zdolna do sternictwa „rozważnego”.