Zespoły w schizofrenii: inkoherencyjny, hebefreniczny i paranoidalny

Schizofrenia (4)

Wśród podstawowych objawów schizofrenicznych Bleuler na pierwszym miejscu opisuje „schizofreniczne (majaczeniowe) zaburzenia kojarzeń”, które przeciwstawia zaburzeniom w stanach maniakalnych w następujący sposób: »podczas gdy w gonitwie myślowej i w zahamowaniu, a także w organicznych zaburzeniach kojarzeń, zdobyta przez doświadczenia spoistość wiązań kojarzeniowych nie ulega zachwianiu, to schizofrenia owszem osłabia znaczenie tej spoistości«. W wypowiedziach chorych brak jest jasnego wyobrażenia celowego i występują objawy zagęszczenia, przesunięcia, symbolizacji, uogólniania. Oderwanie się kojarzeń od doświadczenia oczywiście w wysokim stopniu ułatwia powstawanie myślenia dereistycznego (prelogicznego), które właśnie polega na nieuwzględnieniu związków naturalnych, możliwości realnych i logicznych, natomiast najdrobniejszym pragnieniom i obawom przypisuje chory podmiotową rzeczywistość urojenia i one nadają kierunek myśleniu, a nie związki logiczne. W przebiegu myśli szczególniej ważne są ich zatamowania, przerwanie biegu myślowego na sekundy albo i na dni całe; takie zatamowanie spotykamy u wszelkich nerwicowych ludzi i zwłaszcza u histeryków, a czasem i u zdrowych („stupor egzaminacyjny”, „stupor afektywny”)

Z dynamicznego punktu widzenia trudno jest pogodzić się z asocjonistycznym wysuwaniem zaburzeń kojarzeniowych na plan pierwszy i z przypisywaniem związkom logicznym jakiejś siły dynamicznej, której naszym zdaniem nie posiadają związki logiczne same przez się, będące produktem pracy, zainteresowań, i ich funkcji, uwagi, Siłę tę posiadają jedynie i wyłącznie uczucia, będące motorem każdego procesu psychicznego bez wyjątku, nie wyłączając procesu kojarzenia myśli. Ale ten proces kojarzenia myśli może się odbywać pod dwojakim sternictwem: albo normalnym, tj. pod sternictwem czołowo-logicznego przedstawicielstwa popędu poznawczego, czyli dążności do wszechstronnego poznania stanu rzeczy, albo pod sternictwem o jedno piętro niższym, tj. prelogicznego przedstawicielstwa popędu poznawczego, pozostającego jeszcze na tym poziomie całkowicie w zależności i na usługach, podmiotowych, izolowanych pragnień i obaw. Cel i skutek procesu kojarzeniowego jest w obu tych przypadkach najczęściej zupełnie odmienny, ale w obu przypadkach proces ten jest sterowany przez uczucie, albo ewolucyjnie niższe, izolowane, albo ewolucyjnie wyższe, sprzężone. W psychiatrii jest w powszechnym użyciu wyrażenie: biegiem myślowym prelogicznym rządzą afekty. To wyrażenie jest zupełnie słuszne, jeżeli się przez nie rozumie, że prelogicznym biegiem myślowym rządzą izolowane pragnienia i obawy; i jest z gruntu błędne, jeśli się przez nie rozumie, że biegiem myślowym przyczynowo-logicznym nie rządzi w ogóle żadne uczucie. Bieg myśli nie sterowany żadną tendencją uczuciową w ogóle nie istnieje, poza bezmyślną recytacją szeregów wyuczonych na pamięć; prawdą jest jedynie, jak powyżej zaznaczyliśmy, że myśleniem przyczynowo-logicznym rządzi inne uczucie, nie izolowane pragnienie lub izolowana obawa, lecz tendencja możliwie wszechstronnego poznania prawdy. Ta sama miłość, ta sama nienawiść, ta sama dążność, która w myśleniu prelogicznym występuje jako siła izolowana lub co najwyżej ambiwalentna, na poziomie czołowo-logicznym występuje jako siła sprzężona ze wszystkimi innymi tendencjami, pragnieniami i obawami osobnika i właśnie wskutek tego sprzężenia zachodzi konieczność wszechstronnego rozpatrzenia sytuacji, o ile nie „zaślepia namiętność”, tj. o ile ta namiętność nie wystarcza, aby dominanta prelogiczna bezapelacyjnie przemogła dominantę logiczno-sprzężoną.

Wniosek, do którego doprowadza izolowana obawa lub izolowane pragnienie, tj. nie kontrolowane przez myślenie przyczynowo-logiczne, u człowieka dorosłego i cywilizowanego jest zazwyczaj urojeniem. Inkoherencja schizofreniczna zwykle się wiąże istotnie z urojeniami; ale może ich nie być, i wtedy nie możemy mówić, że w inkoherencji rządzą obawy i pragnienia, których nie stwierdzamy, gdyż znajdujemy tylko zobojętnienie i brak zainteresowań. Wiemy dobrze, że warunkiem powstania inkoherencji jest niedomoga sterniczych dynamizmów nadrzędnych, że pozytywna strona inkoherencji wiąże się z myśleniem prelogicznym, ale czemu w jednych przypadkach tego myślenia występuje wybitna inkoherencja, zaś w innych nie, tego wyjaśnić nie potrafimy. Próba lokalizacyjna wyjaśnienia tego objawu, dokonana przez Kleist a1, a dążąca do ujęcia inkoherencji schizofrenicznej jako ogniskowego zaburzenia aparatu mowy, jest mało przekonywająca, pomimo tego, że autorzy przytaczają dzisiaj różne inne objawy rzekomo „ogniskowe” w schizofrenii, występujące zresztą bez żadnych potwierdzonych anatomicznych zmian ogniskowych.

Jakkolwiekby się w rzeczywistości przedstawiała sprawa genezy inkoherencji, jedno zdaje się być tutaj rzeczą pewną: inkoherencji nie można zaliczać do objawów podstawowych, a więc występujących powszechnie, we wszystkich schizofrenicznych podgrupach, gdyż istnieją przypadki niewątpliwie schizofreniczne ze swoistymi objawami negatywnymi, albo i innymi dodatkowymi, ale bez właściwej inkoherencji. Inkoherencja zatem, jako objaw pozytywny, jest objawem tylko dodatkowym, wtórnym, wyzwolonym, powiedzmy z góry: tak samo jak schizofreniczny zespół paranoidalny albo katatoniczny. Inkoherencja różni się od nich przede wszystkim tym, że jest formalnym zaburzeniem biegu myślowego, w każdym razie zależnym oczywiście od zaburzenia uczuciowego motoru tego biegu myślowego, motoru, który utrzymuje nić przewodnią myślenia, który kieruje bieg myślowy ku pewnemu celowi. W rozszczepionym biegu myślowym motorem nie jest ani pragnienie, ani obawa, które mają zawsze jakiś cel, ani też tym bardziej nie jest nim żadna tendencja poznawcza. Wprawdzie w przypadkach mocno zobojętniałych nie przejawia się ona wcale, ale nie ulega też jakiemuś specjalnemu zanikowi, skoro demencja schizofreniczna nazywana jest zawsze z podkreśleniem i słusznie „demencją afektywną”, a nie intelektualną, i skoro jeden z naszych pacjentów, w kilkanaście lat po przebytym w sanatorium leczeniu, zgłosił się do nas, aby się pochwalić wyciągniętymi z kieszeni czterema dyplomami uniwersyteckimi (magistra praw, magistra nauk matematyczno-przyrodniczych i dwa dyplomy wydziału filozoficznego). Dyplomów tych zresztą ani praktycznie, ani naukowo nigdy nie wykorzystywał, wciąż pozostając na skromnym stanowisku sekretarza jednej z instytucji prywatnych, na którym był jeszcze przed zachorowaniem.

Powiedzmy z góry, że uznając rozwiązanie zagadnienia inkoherencji przy dzisiejszym stanie naszej wiedzy za niemożliwe, sądzimy jednak, że najprawdopodobniej jest to taka sama inkoherencja psychoruchowa, jaką w katatonii widzimy niekiedy w zakresie innych ruchów. Ruchy mówienia mają jednak swój odrębny aparat i zaburzenie tych ruchów ma swoją zupełnie odrębną doniosłość kliniczną.

Urojenia określa Bleuler jako »niesłuszne wyobrażenia, które zostały utworzone nie z przypadkowej niewydolności logiki, ale z wewnętrznej potrzeby, potrzeby urojenia. Stąd urojenia mają zawsze określony kierunek, odpowiadający afektom pacjenta, i są w ogromnej większości przypadków niedostępne dla korekty przez nowe doświadczenia i pouczenia, dopóki trwa stan, z którego urojenia wypłynęły«. Swój analogon mają zatem urojenia nie w omyłce, ale w wierze, wskutek czego główne urojenie jest zawsze egocentryczne, ma jakieś istotne znaczenie dla osobowości samego chorego, chociaż postacie urojeń wyjaśniających i ubocznych nie muszą go bezpośrednio dotyczyć. Pomimo swoich tendencji asocjacjonistycznych, Bleuler pisze: »Tak więc urojenia powstają przez działania afektów, ponieważ to, co odpowiada afektowi, zostaje utorowane, zaś to, co jest przeciwne, zostaje stłumione i albo w związku z urojeniem wcale nie występuje, albo występuje z niedostateczną wagą logiczną«. »Afekt, tworzący urojenie, może być ogólny (nastrój depresyjny albo maniakalny), albo może być związany z jedną określoną myślą, z jednym zespołem, np. onanistyczne wyrzuty sumienia«. W schizofrenii często działają równocześnie i ogólny nastrój, i zespół. Część urojeń powstaje logicznie, jako konsekwencja już istniejącego urojenia głównego (urojenia uboczne i wyjaśniające). Bleuler tylko z lekka się sprzeciwia wyprowadzaniu urojeń z omamów, gdy pisze: »Inne urojenia są wyprowadzane z omamów, złudzeń pamięci, ze snów. Zapatrywanie takie jest niezupełnie słuszne. Urojenie zostaje najpierw wyprodukowane przez chorobę i może występować początkowo jako myśl, albo jako halucynacja, albo jako złudzenie pamięci, lub jako wyobrażenie w marzeniu sennym«. Zdaje się, że w tym twierdzeniu twórcy pojęcia „schizofrenii” istnieje pewna sprzeczność z jego twierdzeniem, które przed chwilą przytaczaliśmy i które mówiło o powstawaniu urojeń przez działanie afektów. Wygląda to tak, jak gdyby Bleuler uznawał dwojaką genezę urojeń: wypływających z afektów i wyprodukowanych najpierw — bez pośrednictwa afektów — przez chorobę pod postacią myśli, omamu itd. Według naszego poglądu dyssolucyjnego, zapożyczonego od Hughlingsa Jacksona, proces choroby może bezpośrednio produkować tylko objawy negatywne, czyli ubytki, nigdy zaś nie produkuje pozytywnych objawów bezpośrednio, gdyż występują one zawsze jako aktywność wyzwolona; a i ta aktywność wyzwolona nigdy nie występuje jako aktywność „czysto” intelektualna, tylko zawsze pod wpływem dynamiki uczuciowej, takiej lub innej, która nadaje kierunek i cel procesowi myślowemu. Nawet w najbardziej „czysto” intelektualnej i najbardziej rzeczowej aktywności myślowej musi istnieć zawsze przynajmniej sternictwo uczucia zainteresowania i jego funkcji uwagi.

Bleuler podaje, że dementia paranoides może się rozwinąć z jakiegoś wstępnego okresu ostrego — melancholicznego, maniakalnego, urojeniowego, katatonicznego („obłąkanie wtórne” starszych autorów), albo może rozpocząć się od razu paranoidalnie. W tym ostatnim przypadku cały przebieg jest zwykle przewlekły. Poprzez okres złego samopoczucia i myśli ksobnych, których treść chory coraz bardziej sobie przyswaja, w ciągu lat tworzy się szereg myśli urojeniowych, które wiążą się ze sobą tylko przez ogólny kierunek prześladowania albo (o wiele rzadziej) wielkości, albo hipochondrii. Ale początek może się cechować także „pierwotnymi” urojeniami, które wypływają zupełnie nagle, już w gotowej postaci, potem nasilają się i dopiero później towarzyszą im wyraźne myśli ksobne i omamy.

Pominiemy tutaj rzadsze urojenia wielkościowe, występujące — przynajmniej w swej wybitniejszej postaci — najczęściej u osób stenicznych, a także jeszcze rzadsze urojenia hipochondryczne, opanowujące obraz kliniczny schizofrenii, i omówimy w krótkości najczęstsze urojenia, mianowicie prześladowcze.

Przyczyna, dla której urojenia prześladowcze w schizofrenii są o wiele częstsze od innych, jest naszym zdaniem dość jasna. Schizofrenia wyrasta z konstytucjonalnego tła schizoidalnego, które się cechuje mniejszym lub większym niedorozwojem popędu syntonicznego, czyli bezpośredniego współdźwięczenia uczuciowego z otoczeniem, niedorozwojem, który — na szczęście dla ludzkości — może być i często bywa skompensowany zupełnie skutecznie przez wpływy środowiska ludzkiego jeszcze w latach dziecięcych. Ale jeżeli jakiekolwiek szkodliwości, natury cielesnej lub psychicznej, powodują osłabienie tej kompensacji, które zresztą może być wywołane nawet w drodze zwykłego zużycia (abiotrofia Gowersa), to wrodzona niedomoga syntonii ujawnia się i to właśnie nazywamy „procesem schizofrenicznym”. Urojenie prześladowcze, w którym pacjent widzi w innym człowieku swego wroga, który czyha na jego życie, jego majątek lub na jego znaczenie w społeczeństwie, jest najdalej idącym przeciwieństwem współdźwięczenia uczuciowego z człowiekiem, ponieważ jest odtrąceniem, jest ekklisis. Urojenia prześladowcze mogą powstać tylko u człowieka, który sam jest nieufnie, nieżyczliwie lub wrogo usposobiony do ludzi i to wrogie swoje nastawienie rzutuje na zewnątrz, jako obcą wrogość, skierowaną przeciwko niemu. W syntoniku, żywiącym ciepłe uczucia do innych ludzi, nie mogą powstać urojenia prześladowcze, które by były przeciwne jego naturze, mogą natomiast powstać w takich typach mieszanych (paranoicy maniakalni), w których oba elementy — syntoniczny i schizoidalny — są dostatecznie silne.