Psychopatie – schizoida i syntonia

Psychopata (2)

Genetycznie sprowadzamy schizoidię i syntonię, pomimo wszelkich ich różnic i przeciwieństw, do wspólnego punktu wyjścia, mianowicie do ludzkiej postaci popędu stadnego, jednego z dwóch filogenetycznie młodych popędów instynktu, które możemy przeciwstawiać starym popędom ustrojowym. Zdaje się, że ten wniosek jest dość dobrze uzasadniony, ale niestety wyrastają zeń nowe i duże trudności. Rzeczywiście, chcieliśmy dojść do jakiegoś chociażby ogólnikowego zrozumienia genezy różnorodnych obrazów schizoidalnych normalnych i psychopatycznych, i biologicznego celu schizoidii fizjologicznej, a tymczasem, przez sprowadzenie i schizoidii, i syntonii do jednego mianownika (popędu syntonicznego o różnym nasileniu) niewątpliwie utrudniamy jeszcze bardziej wyjaśnienie patogenezy tej mnogości obrazów psychopatycznych, którą spotykamy w klinice. Czy jest do pomyślenia, że cala ta mnogość typów sprowadza się zawsze do tego samego popędu syntonicznego, chociażby o różnym nasileniu?

Na pierwszy rzut oka może się to wydawać mało prawdopodobne. Ale jeśli stoimy na stanowisku psychofizjologicznym, to musimy w takich sytuacjach wciąż wracać do tych samych stosunków psychofizjologicznych:   pierwotnym źródłem aktywności korowo-psychicznej najwcześniejszej są tylko zespoły czynnościowe talamiczne, rzutowane na korę pozaczołową, źródłem zaś dynamizmów wyższych instancji psychicznych może być tylko aktywność wewnątrzkorowa (intrapsychiczna), która przerabia i opracowuje nadal materiał mnemiczny okresu wczesno-psychicznego i która pozostawia ślady swej pracy pod postacią nowych zespołów energetyczno-engraficznych. Dynamizmy korowo-psychiczne nie mają i nie mogą mieć innego źródła. W rzutowanych na korę zespołach talamicznych znajdujemy — pod postacią przekształconą — składniki obwodowe trzech kategorii współczesnych podrażnień dośrodkowych (epikrytycznych, afektywno-wegetatywnych, czucia głębokiego), a nadto składnik centralny — zabarwienie uczuciowe, przyjemne lub przykre. To ostatnie produkowane jest przez zadziałanie życiowo ważnych podrażnień na talamiczny ośrodek afektywności protopatycznej, który w historii filogenezy powstał — można przypuszczać — w drodze jakiejś najbardziej elementarnej aktywności własnej, jako engrafia gatunkowa, jako dziedziczona pamięć instynktu, tak samo jak trójczłonowe zespoły instynktowe zwierząt niższych posiadające ponadto składniki boczne: rozpoznawczy (gnostyczny) i gotowy wzór reakcji ruchowej, zdobywczej lub ucieczkowej. U człowieka w jego instynkcie nie znajdujemy nic więcej poza popędami ustrojowymi, filogenetycznie starymi, i dwoma popędami filogenetycznie młodymi, poznawczym i syntonicznym. Widzieliśmy, że popędy ustrojowe bezpośrednio nie wpływają na ewolucję psychiczną, chociaż ich wpływ pośredni, napędowy, jest owszem nieodzownym warunkiem tej ewolucji, tak samo jak jeszcze elementarniejszy napęd gruczołowo-dokrewny; ale aktywność psychiczną tworzą bezpośrednio tylko popędy młode, poznawczy i syntoniczny, oczywiście pod działaniem wpływów świata zewnętrznego. Gdzież tu jest do pomyślenia jakiś nowy, dodatkowy czynnik kształtujący i rozwijający aktywność psychiczną w sposób normalny lub nienormalny? Wpływy świata zewnętrznego, jak wiadomo, nie tworzą nigdy zupełnie nowych cech charakterologicznych, tylko urabiają, kształtują, zmieniają, rozwijają w różny sposób popędowość uczuciową instynktu, której podstawowe cechy przewijają się przez cały cykl życiowy człowieka, pomimo wszelkich jej przeróbek.

Jeżeli zmuszeni jesteśmy w ten sposób szukać pierwotnego źródła wszelkich dziedzicznych cech charakteru jedynie i wyłącznie w popędowości uczuciowej instynktu, to wobec omówionych tu stosunków po prostu nie mamy żadnego innego wyboru: jeżeli źródeł schizoidii nie możemy upatrywać ani w starych popędach ustrojowych, ani w popędzie poznawczym, to pozostaje jako dziedziczne jej źródło tylko ten sam popęd współdźwięczenia uczuciowego, z którego wypływają także wszelkie reakcje syntoniczne i który w przypadkach schizoidii wykazuje właśnie niedomogę.

W rzeczywistości dziedziczone są tylko geny, i można sobie łatwo wyobrazić, że geny cech filogenetycznie młodych są bardziej chwiejne niż starych i łatwiej mogą ulegać mutacji, powodując anomalie nadmiaru lub niedomogi popędu poznawczego lub syntonicznego. Poza cechami instynktu nie ma i nie może być żadnych „radykałów psychicznych”, które by były dziedziczone, jak o tym się dużo pisze w nowszej literaturze niemieckiej, ponieważ wszystko, co jest psychiczne, jest natury korowo-mnemicznej, jest nabyte już w życiu osobniczym pod wpływem dwóch czynników: sil własnych organizmu i sił świata zewnętrznego. Z cech dziedziczonych, które wpływają na właściwości ewolucji życia psychicznego, poza nasileniem instynktu współdźwięczenia uczuciowego, mogą tu wchodzić w rachubę: 1) „geny boczne”, wpływające na gen czy też geny  popędu syntonicznego; 2) właściwości dziedziczne anatomicznej struktury kory mózgowej, i wreszcie 3) napęd ze strony układu gruczołów dokrewnych, stanowiący o mniejszej lub większej pobudliwości mechanizmów nerwowych natury energetycznomnemicznej (stąd w wysokim stopniu o ich ewolucji w ogóle), a także stanowiący o tempie ich działania, o czasie trwania ich działania, a wreszcie o stenii lub astenii ich działania. Wyliczanie cech psychicznych, należących do tych tak bardzo różnych płaszczyzn, w jednej wspólnej ich skali, jest oczywistym stwarzaniem zupełnego chaosu, ponieważ wkłada się wtedy do jednego tygla cechy mnemiczno-osobnicze, energetyczne, zlokalizowane w sposób chronogenno-topogenny, ulegające ciągłej ewolucji i mogące wskutek tego ulegać także dyssolucji — wraz z takimi cechami cielesnymi, jak budowa kory mózgowej lub gruczołów dokrewnych, która ma charakter anatomiczny nie energetyczny, nie ulega ewolucji osobniczej, a dlatego nie może również ulegać dyssolucji. Nie można zjawisk psychicznych stawiać w jednym szeregu z anatomicznymi, dlatego że pierwsze mają charakter globalnych dynamizmów, aktywności własnej osobnika jako całości, drugie zaś mają cechy strukturalne i są zawsze tylko fragmentem organizmu. Ale anomalie dziedziczone lub nabyte wymienionych przed chwilą struktur cielesnych mogą istotnie powodować zaburzenia psychiczne w sposób wtórny przez burzenie „fizycznej podstawy świadomości”, jak ją nazywał Jackson. W wielu przypadkach pierwotne i wtórne zaburzenia psychiczne mogą dawać objawowo ten sam obraz, wskutek czego mogą być trudne do zróżnicowania, zwłaszcza w tych przypadkach, w których nie ma zaburzeń neurologicznych, mogących wskazać na pochodzenie organiczne zaburzenia psychicznego. W każdym razie jest zrozumiałe, że zaburzenia funkcjonowania podstaw fizycznych aktywności korowej globalnej, tj. psychicznej, mogą stwarzać bardzo różnorodne obrazy psychopatologiczne.

Z powyższego wynika, że syntonia jest tylko jedna, zaś schizoidie są dwie. Syntonia jest czymś pierwotnym, elementarnym, dynamiczno-żywiołowym, wyłącznie dziedzicznym, zarówno w swej postaci fizjologicznej jak i w nadmiarze psychopatycznym. Schizoidia zaś dziedziczna daje się określić tylko w sposób negatywny, jako niedomoga syntonii, i zdaje się nie mieć zatem żadnego dynamicznego, żywiołowego charakteru, jest przeciwnie jego brakiem w zakresie współdźwięczenia uczuciowego z otoczeniem, brakiem, z którego wypływa psychopatia schizoidalna. Drugi rodzaj schizoidii, osobniczo nabywanej, ma — przeciwnie — charakter aktywności własnej, dynamizmu, tłumiącego żywiołowy rozpęd wszelkich popędów instynktowych, a więc i syntonicznego. Ta schizoidia osobniczo nabywana jest właśnie aktywnością wewnątrzkorową (intrapsychiczną), a zatem doskonale fizjologiczną; jej znaczenie biologiczne nie wymaga żadnego wyjaśnienia, ponieważ to właśnie ona stanowi całą wyższość psychizmów ludzkich nad zwierzęcymi. Bleuler parokrotnie zaznacza, że mechanizm schizoidalny jest filogenetycznie późniejszy niż mechanizm syntoniczny: ale i w życiu osobniczym nabywana schizoidia fizjologiczna jest również późniejsza niż syntonia, która w najczystszej swej postaci daje się spostrzegać właśnie u dzieci. Do zbliżonych wniosków dochodzi genetyk niemiecki Luxemburger, który sądzi, że założenia do dziedzicznych zaburzeń umysłowych otrzymuje człowiek nie jako dziedzictwo z filogenetycznie starych stopni, ale, przeciwnie, założenia te prawdopodobnie powstały jako nowe za czasów, gdy człowiek już zaludniał ziemię, i jeszcze dzisiaj powstają nowe założenia, o ile można wnioskować z występowania dziedzicznych psychoz w szczepach dotąd zupełnie zdrowych i z mnożenia się chorób w pewnych epokach czasu i pewnych miejscowościach. Z naszej strony możemy dodać, że filogenetycznie młodszy wiek instynktu syntonicznego przejawia się wyraźnie i w psychofizjologicznym skróconym powtórzeniu w rozwoju osobniczym — wewnątrzkorowo-intrapsychiczny mechanizm schizoidii rozwija się najpóźniej. Popędem poznawczym sterują najpierw instynkty ustrojowe, a dopiero później instynkt współdźwięczenia uczuciowego, pomimo tego, że jest równie dziedziczny jak tamte. Jeżeli ewolucja w filogenezie odbywa się w ogólnych zarysach podobnie jak w ontogenezie, to instynkty młodsze wyłaniają się ze starszych, ustrojowych, i obejmują zwierzchnie sternictwo nad za-chowaniem się, ale autonomiczne funkcje starszych popędów trwają jednak oczywiście dalej i w pewnych okolicznościach współzawodniczą z młodszymi, ze skutkiem lepszym lub gorszym.

Kretschmer  dzieli cyklotymików na trzy typy: 1 typ — towarzyski, dobroduszny, przyjacielski, miły; 2 typ — wesoły, dowcipny, żywy, porywczy; 3. typ — cichy, spokojny, łagodny; a także i schizotymików na trzy typy 1. typ — nietowarzyski, milczący, skryty, poważny, dziwaczny, 2. typ — lękliwy, nieśmiały, delikatny, przeczulony, nerwowy, wrażliwy, przyjaciel książek i przyrody; 3. typ — dobry, dzielny, zrównoważony, tępy, głupi. Można powiedzieć, że ten szczegółowy podział nie znalazł w literaturze bardziej powszechnego przyjęcia, zapewne dlatego, że żadna z wymienionych tu cech nie jest obowiązującą dla rozpoznania charakteru cyklotymicznego lub schizoidalnego; wiele z nich ma znaczenie drugo a nawet trzeciorzędne. Natomiast cechą istotną dla cyklotymii jest proporcja diatetyczna, jak ją nazywa Kretschmer, wahająca się od nastroju wesołego do smutnego; dla schizotymii zaś pro-, porcja psychestetyczna, wahająca się między przeczulicą a nieczułością, a dla obu tych kategorii cechą najistotniejszą jest stopień współdźwięczenia uczuciowego z otoczeniem.