Dyssolucja prelogiczna prędka – omamy i halucynacje

Halucynacje

Altenburger i Kroll wykazali, że za pomocą sugestii można podnieść lub obniżyć chronaksję siatkówki w sposób dający się zmierzyć, co jest jednak możliwe tylko wtedy, jeżeli układ organo-wegetatywny mieszczący się między korą a obwodem, jest nienaruszony pod względem czynnościowym. -Stąd obwód może w pewnych razach odgrywać rolę w genezie halucynacji, jednak nie w sensie podrażnienia zmysłowego, ale w sensie podrażnienia wegetatywnego, które jest najczęściej pochodzenia ośrodkowego, i któremu podlega funkcjonowanie narządów zmysłowych. We wszystkich zaburzeniach wydzielniczych ten sam proces może powstawać na dwóch drogach — psychicznej i organicznej. W obu tych razach zawsze jest w końcu uruchamiany odpowiedni układ organo-wegetatywny, co wywołuje proces, który jest bardzo daleki od czysto mechanicznego, ponieważ zależy od nieskończonej ilości czynników związanych z przeszłością engraficzną osobnika.

Przechodząc do halucynacji, rozpatrywanej w jej fazie wyłącznie korowej, Mourgue podkreśla przede wszystkim, że halucynacja nie jest intensyfikacją wyobrażenia, ale jest ostatnią fazą bardzo złożonego procesu. Halucynacja nigdy nie reprodukuje ściśle percepcji, gdyż jest symbolem, niekiedy bardzo ubogim w swej strukturze, która podlega prawom nieświadomości (zasługa Freuda). Tylko jedno rzutowanie w przestrzeń zbliża omam do percepcji. Monakow wykazał, że podrażnienie siatkówkowe, w przypadkach percepcji, zmienia swoją wartość z chwilą, gdy przekracza ciało kolankowate zewnętrzne. Proces apercepcji, tj. poznawania przedmiotów zewnętrznych według ich cech podstawowych, powstaje pod parciem różnych postaci instynktu i wynika ze współpracy tej sfery ze sferą orientacji i przyczynowości. Selekcja wrażeń zmysłowych odbywa się za pośrednictwem zahamowania sympatycznego i antypatycznego. Z dwóch wrażeń zmysłowych, jedno jest selekcjonowane przez instynkt, i ta selekcja pociąga za sobą automatycznie przejścia w stan utajenia drugiej selekcji (zahamowanie sympatyczne, jak w sherringtonowskim zahamowaniu wzajemnym antagonistów). Należy oczekiwać, że selekcja jednej cechy charakterystycznej przez zahamowanie antypatyczne pociąga za sobą przejście w stan utajenia całej grupy innych cech. Są to procesy następujące po sobie. Ponieważ instynkt ulega ciągłemu przekształcaniu się w przebiegu życia osobniczego, więc apercepcja jest produktem nieskończonej ilości prób następczych. Po minięciu „wrót wejścia” (Monakow) do kory następuje nadzwyczaj złożona przeróbka wrażeń zmysłowych. Serie przeróbek pozostawiają i utrwalają wzór graficzny.

Mourgue wypowiada w końcu następujące wnioski ze swoich wywodów: z dwóch teorii halucynacji, teoria „nasilenia wyobrażeń” jest naiwna, zaś druga, teoria ogólnego stanu psychicznego, dezagregacji osobowości, jest słuszna, ale depersonalizacja wyjaśnia tylko jedną stronę halucynacji prawdziwych, mianowicie ich obiektywizm w stosunku do jaźni. Halucynacja i percepcja normalna mają jeden wspólny składnik: uruchomienie zespołów ruchowych, powodujących rzutowanie. Wyobrażenia mają najczęściej charakter symboliczny, często schematyczny, który je zbliża raczej do marzenia sennego, którego nie utożsamiamy — przynajmniej w całości — ze zjawiskiem takim jak halucynacja. Fizycznej podstawy umysłu należy szukać w najprymitywniejszym układzie, czyli w układzie organo-wegetatywnym. Organo-wegetatywne pochodzenie prawdziwej halucynacji stwierdzają przypadki H e a d a, dotyczące omamów u psychicznie zdrowych, którzy są chorzy na płuca lub serce, i autoobserwacja zdrowych. Na te przypadki rzuca nowe światło nasza obecna wiedza o reprezentacji opuszkowej (układ trójdzielno-błędny), śródmóżdżowej, międzymóżdżowej i mózgowej układu organo-wegetatywnego, a także wiedza o ejdetyzmie (typ tetanoidalny). Studium czynnika organo-wegetatywnego należy uzupełniać przez studium odpowiedniego ruchowego mechanizmu adaptacji zmysłowej. Rola narządu błędnikowomóżdżkowego (Sherrington, C. Winkler) jest podstawowa w zakresie jego wpływu na prawdziwe omamy. Faktem, który nam umożliwia syntezę tych dwóch kategorii zjawisk (organo-wegetatywnych i ruchowych), jest autonomiczna inerwacja labiryntu, dobrze stwierdzona przez prace C. Winklera i innych. Czynnik depersonalizacji wiąże się ze zjawiskiem izolacji w sensie Munka, którą Mourgue zalicza do zjawisk zahamowania (Pawio w), i proponuje tymczasową interpretację biologiczną, analogiczną do tej, jaką K. Goldstein daje dla pseudofovea hemianoptyków, dla wyjaśnienia halucynacji w psychice zdrowych. Dotąd omamy były rozpatrywane z punktu widzenia klinicznego i fizjologicznego, obecnie Mourgue dąży do głębszego, biologicznego ujęcia całości procesów, których zadaniem jest zapewnienie interesów życiowych istoty żyjącej, u podstaw których znajdujemy instynkt, który Mourgue utożsamia ze sferą organo-wegetatywną. Wartość biologiczna halucynacji jest różna, zależnie od poziomu integracji instynktu zainteresowanego (w halucynacjach słuchowych, które Mourgue nazywa „halucynacjami funkcji mowy”, ekforia jest następcza, zaś w halucynacji wzrokowej jest współczesna). Niektóre doświadczenia stare i świeże z zakresu sugestii hipnotycznej, dotyczące kontrastu współczesnego, pozwalają utożsamić przynajmniej część procesu halucynacyjnego z percepcją normalną; wszystko się odbywa tak, jak gdyby całość narządu wzrokowego była podwajana przez układ organo-wegetatywny, który może być uruchamiany na różnych poziomach. Wreszcie wyłącznie korowa faza procesu halucynacyjnego jest zagadnieniem engramu.

Pojęcie wyobrażenia jest błędne z każdego punktu widzenia, ponieważ stanowi mylne rozciągnięcie prawa energii swoistej nerwów, jest uważane za całość nierozkładalną bez stosunku do czasu, i jest pojęciem mechanistycznym, nie znającym pierwotnego wpływu sfery instynktów. Patologia nie wskazuje nam istnienia autonomicznych wyobrażeń wzrokowych, słuchowych itd., ale zespoły zjednoczone w czasie, których elementy odpowiadają bardzo różnym okresom istnienia. Klasyczne pojęcie engramu nie bierze w rachubę proprioceptywności na jej różnych poziomach, wiążącej się z engramem korowym. Dalsza analiza engramu prowadzona jest w jego fazie korowej w świetle nowych pojęć fizjologicznych, zwłaszcza „subliminal fringe” Sherringtona. Wreszcie engram ujęty jest jako dynamiczna wypadkowa serii procesów, w których uczestniczy mniej więcej całość kory. Proprioceptywność mięśniowa, związana z postawami ruchowymi, jest podstawowym elementem ekforii halucynacji, przy czym należy pamiętać, że w rzeczywistości ma się tu do czynienia nie z jednym engramem, ale z nieskończoną ilością engramów, gdyż cyfry wiązań międzyneuronowych są po prostu astronomiczne, a cały ten świat jest rządzony przez instynkt. Tylko że stosunek dwóch sfer (instynktu i orientacji) nie jest identyczny w percepcji normalnej i w halucynacji. Ta ostatnia jest wyłącznie dziełem instynktu, który użytkuje na swoją korzyść narząd rzutowania przestrzennego, który normalnie służy dla orientacji w świecie zewnętrznym. Obecnie zasadniczym zagadnieniem w studiach układu nerwowego jest zagadnienie równowagi (neural balance Grahama i Browna), stan aktywności jakiejś części określonej, w którymkolwiek momencie, stan uwarunkowany sumą wszystkich aktywności hamujących i pobudzających, które teraz lub w przeszłości działają lub działały na nią. Według Sherringtona, konwergencja wszystkich tych wpływów jest dzisiaj zasadniczym zagadnieniem w studiach układu nerwowego, rozpatrywanego jako całość, jako narząd integracji (także przeszłości, teraźniejszości i przyszłości). Fizjologia studiuje zjawiska sztucznie izolowane.

Układ zwierzęcy na poziomie, na którym przebiega halucynacja, określa Mourgue nazwą sfery przyczynowości i orientacji, przedstawia czynnik wykonawczy układu życia instynktowego, jak to stwierdził W. R. FIess eksperymentalnie. Halucynacja podlega temu wielkiemu prawu biologii normalnej, i pod tym względem zbliżenie jej do snu jest uzasadnione, ale nie pod względem psychologii tzw. „obrazów” marzenia sennego, które, zgodnie z genialną koncepcją Freuda, jest wentylem bezpieczeństwa świata instynktów i „stróżem snu”. Marzenie senne jest zjawiskiem analogicznym do ejdetycznego obrazu typu bazedowoidalnego, które jest pozbawione rzutowania przestrzennego, ponieważ symboliczne zaspokojenie instynktów nie wymaga tego wydatku energii, którym jest udział układu ruchowego w przebiegu halucynacji prawdziwej, a zresztą udział sfery orientacji i przyczynowości w przebiegu marzenia sennego godziłby się z biologiczną funkcją snu, który jest wejściem stanu zwierzęcego w utajenie, dla celów reperacyjnych . Im bardziej wdzieranie się instynktu do sfery orientacji i przyczynowości jest prędkie, ale ograniczone, nie rozlane, tym bardziej halucynacja zbliża się do percepcji (halucynacje u zdrowych, hipnotyczne); im bardziej jest nagłe, brutalne i niezborne, tym bardziej panuje prawo „de la désintégration en briques” (rozbicia na kawałki), i szereg zjawisk pasożytniczych, jak w psychozach. Podobieństwo do percepcji normalnej zanika tu coraz bardziej, objawy zagęszczania całkowicie maskują to podobieństwo. Jeżeli sfera orientacji jest całkowicie zalana przez instynkt (jak u schizofreników paranoidalnych), halucynacja jest niemożliwa, przynajmniej w tych chwilach, gdy narząd rzutowania jest zahamowany przez autyzm.

Przeciwieństwem halucynacji prawdziwej, wymagającej elementu ruchowego, zdaje się być uczucie nierealności, spostrzegane w początkach niektórych psychoz i w przebiegu niektórych psychonerwic (P. Janet).

Halucynacja i percepcja są zagadnieniem źle postawionym, ponieważ jedna i druga należą do różnych poziomów integracji. Każdy poziom integracyjny ma odmienną wartość biologiczną w tym sensie, że każdemu z nich odpowiada inny moment czasu, a przede wszystkim mniej lub więcej rozległa możność zaspokojenia życiowych wymogów osobnika. Tu tkwi radykalna różnica pomiędzy realną percepcją a percepcyjnym symbolizmem, którym jest halucynacja (autyzm, ucieczka od rzeczywistości). Kiedy wagotonia panuje w segmencie mózgowym — jak to ma miejsce w halucynacji — to jest to przejawem zerwania stosunku normalnego dwóch sfer (instynktu i orientacji), nawet u zdrowych w chwili halucynowania jest przejawem obniżenia „czuwania” układu nerwowego, w sensie Heada.

Wszystko powyższe stosuje się przede wszystkim do omamów z zatrucia lub zależnych od pewnych uszkodzeń organicznych (guzy, padaczka, zapalenie mózgu nagminne). Względna stereotypia, spostrzegana w tych przypadkach, ustępuje miejsca nieprzewidzianemu polimorfizmowi halucynacji, występujących w psychozach albo w stanach subnormalnych lub normalnych, ponieważ tutaj już nie hormetery są pierwotnie zaatakowane, ale neohormetery, czyli „instynkty wypracowane przez sferę orientacji”.

Pomiędzy statyczno-anatomicznym poglądem Morsiera na halucynacje a dynamicznym, wegetatywno-wydzielniczym poglądem Mourgue’a różnica jest tak głęboka, że oczywiście poglądy te nie dadzą się sprowadzić do jednego mianownika. Który z nich jest uzasadniony i odpowiada rzeczywistości? Okazuje się, że w zagadnieniu halucynacją tak samo jak w innych zagadnieniach dotyczących ośrodkowego układu nerwowego, pogląd zawsze może być dwojaki i może ujmować czynność nerwową albo z punktu widzenia całości i jedności układu nerwowego i organizmu, albo też z punktu widzenia jego zróżnicowania i fragmentaryczności. Widzieliśmy już w pierwszym tomie tej pracy, że oba te poglądy, pomimo swojej rozbieżności, są jednakowo słuszne i uzasadnione, gdyż układ nerwowy ośrodkowy stanowi rzeczywiście — w każdym stadium jego rozwoju — jedność i całość fukncjonalną niepodzielną, ale ta jedność i całość jest u człowieka w najwyższym stopniu zróżnicowana, anatomicznie i czynnościowo, i tym więcej, im hierarchicznie wyższe jego piętro rozpatrujemy. Z powyższych wywodów wynika fakt, że eksperymentalne drażnienie pól potylicznych 17, 18, 19 Brodmanna daje i proste fotopsje, i złożone halucynacje, podobnie jak haszysz i meskalina; że bywają połowiczne halucynacje w ślepej połowie pola widzenia itd., itd.,. Z drugiej zaś strony jest również niezbitym faktem, że halucynacje w innych przypadkach wypływają z całą pewnością nie z podrażnienia jakichkolwiek pól cytoarchitektonicznych, ale z ogólnego stanu psychicznego, z obaw i z pragnień, które zawsze są najlepszymi przedstawicielami całości organizmu, pomimo tego że i one ulegają w życiu osobniczym, u człowieka normalnego, daleko idącemu zróżnicowaniu. Obie te kategorie faktów niewątpliwie istnieją, i nie możemy ani zaprzeczyć istnieniu jednej z nich, ani dążyć do sprowadzenia tych dwóch przeciwstawnych zjawisk do jednego mianownika; obie te kategorie są wyrazem dwóch rozbieżnych i najbardziej zasadniczych cech układu nerwowego — jego jedności i jego zróżnicowania.


Zdjęcie pochodzi z portalu flickr.com. Autorem grafiki jest Vovan UK. Została ona wykorzystana na podstawie licencji CC BY 2.0.