Rozpad osobowości w schizofrenii

Schizofrenia (5)

Różnicę dyssolucyjną pomiędzy schizofrenią a stanami dementywnymi omówimy w rozdziale o otępieniu umysłowym. Tutaj wspomnimy jeszcze w kilku słowach tylko o najbardziej podstawowych różnicach pomiędzy dyssolucją schizofreniczną a dyssolucją w stanach zamroczeniowo-majaczeniowych. Zanim jednak przejdziemy do różnic, musimy przedtem zwrócić uwagę na podobieństwa: stopień pierwszy zaczyna się w obu sprawach od stanów nerwicowych, w których zatem dynamizmy zwierzchnie, czołowo-logiczne jeszcze panują, ale już wykazują pewne ubytki; we wzorze można by to oznaczyć jako (A—x). Stopień drugi wykazuje w obu sprawach takie zwiększenie ubytków wciąż tej samej warstwy zwierzchniej (—A), że ubytki te powodują wyzwolenie dynamizmów prelogicznych (B”). W trzecim stopniu dyssolucji zaczyna zanikać aktywność prelogiczna, a nawet i reakcje odruchowości warunkowej. Stopień czwarty pod postacią stanu komatycznego cechuje tylko sprawy deliryjne, natomiast w schizofrenii nie istnieje wcale; jeżeli jednak występuje, to tylko jako cecha choroby, stanowiącej powikłanie.

Różnice są wybitne we wszystkich stopniach dyssolucyjnych obu chorób, i powiedzmy z góry, wynikają z ostrych przejawów zakażenia z gorączką w stanach deliryjnych, i braku tych objawów w schizofrenii przewlekłej. Podstawowym objawem stanu gorączkowego z zakażenia jest zamroczenie świadomości, którego nie ma w schizofrenii. 2 zamroczenia świadomości wynika wybitna bezsenność we wszystkich okresach deliryjnych, której znowu nie ma w schizofrenii, z wyjątkiem pierwszego okresu, jeżeli ma charakter dość ostry, i z wyjątkiem zaostrzeń stanu w przebiegu choroby. W pierwszym okresie stanu zamroczeniowo-majaczeniowego widzimy nerwowe zachowanie się i bezsenność występującą w sposób ostry i trwające parę dni, albo najwyżej — jeżeli dyssolucją się nie pogłębia — przez czas trwania procesu zakaźnego. Jak widzimy, również i przewlekły proces schizofreniczny w swym okresie wstępnym zaczyna się często — może nawet zawsze — od objawów nerwicowych, budzących wrażenie reakcji na te ubytki psychiczne, które postrzega lub wyczuwa chory, przy czym reakcja ta może się przejawiać na zewnątrz w sposób burzliwy, pod postacią przygnębienia i rozpaczania nad stanem wyczuwanym. W innych przypadkach chory może być na zewnątrz zupełnie opanowany, jednak samokrytyka doprowadza do takiego stanu, w którym chory pomimo pozornego zdrowia psychicznego i braku jakichkolwiek przyczyn zewnętrznych kończy nieraz samobójstwem, które początkowo jest i dla najbliższej rodziny zupełnie niezrozumiałe, dopóki stopniowo nie nagromadzą się wspomnienia o różnych faktach, które już dawniej powinny były ulegać interpretacji, jako pierwsze oznaki rozwijania się psychozy. Na ogól okres ten jest traktowany jako „zmiana charakteru”, „drażliwość”, „zaniedbywanie się w nauce” itp., jeżeli rodzina jest bardziej spostrzegawcza i zmianę tę w ogóle widzi. W każdym razie stan nerwowy we wstępnym okresie schizofrenii ma bardziej charakter reakcji na przewlekły uraz psychiczny, którym tu jest postrzeganie pierw-szych cech rozwijającej się choroby psychicznej, zaś w deliriach ma charakter raczej zaburzenia, bezpośrednio wywoływanego przez zakażenie lub zatrucie.

Dwa następne okresy deliryjne cechują się, jak widzieliśmy, narastaniem stanu zamroczenia, a wskutek tego pogłębianiem się ubytków w dynamizmach nadrzędnych, a w końcu i w dynamizmach prelogicznych. W schizofrenii aktywność prelogiczna odbywa się bez stanu zamroczenia, chociaż z natury rzeczy w chwili tej aktywności prelogicznej świadomość odpowiada poziomowi prelogicznemu — może jednak zazwyczaj względnie dość łatwo przełączyć się na poziom aktywności przyczynowo-logicznej i właściwego orientowania się w miejscu pobytu, w czasie i co do osób otaczających, co jest możliwe tylko w lekkich przypadkach zamroczeniowo-majaczeniowych.

Druga podstawowa różnica, poza stanem zamroczenia, polega na wzrokowym charakterze halucynowania w deliriach, i na tak wybitnej przewadze omamów słuchowych w schizofrenii, że tylko one stanowią charakterystyczną cechę schizofrenii, podczas gdy halucynacje wzrokowe występują tylko w pewnych stanach zaostrzenia procesu, a więc i pogłębienia poziomu dyssolucji. W tego rodzaju rozważaniach musimy zawsze pamiętać, że mówiąc tu o dyssolucji abstrahujemy od etiologii i rokowania i jeżeli mówimy o głębszym poziomie dyssolucyjnym, to bynajmniej jeszcze nie oznacza to gorszego rokowania, gdyż płytszy poziom dyssolucji może istnieć w sprawie przewlekłej i nieodwracalnej, zaś głębsza dyssolucja może występować w przebiegu procesu ostrego i uleczalnego, nie pozostawiającego żadnego śladu jakichkolwiek zmian chorobowych w umyśle. Tak więc musimy stwierdzić, że myślenie prelogiczne w deliriach odbywa się na poziomie dyssolucyjnym niższym aniżeli myślenie prelogiczne w schizofrenii. Musimy oprzeć to twierdzenie na tej podstawie, że halucynowanie wzrokowe odpowiada myśleniu w konkretnych ejdetycznych symbolach wzrokowych dziecka do 6 czy 7 roku życia, natomiast omamy słuchowe, czy też — jak chce je raczej nazywać Mourgue — „halucynacje mowy” — są sposobem myślenia odpowiadającym poziomowi przyczynowo-logicznemu, jak o tym świadczy także wielka skłonność niektórych schizofreników do operowania pojęciami ogólnymi i oderwanymi. Oczywiście myślenie przyczynowo-logiczne wykazuje u schizofreników duże braki, bez których urojenia i omamy w ogóle nie mogłyby powstawać, ale to myślenie jest w każdym razie jeszcze w pewnej mierze zachowane, często w dużo większej mierze, niż by się to z pozorów mogło wydawać, a w każdym razie w nieporównanie większej mierze, aniżeli u chorego zamroczonego.

Czwarty okres deliryjny, stanu komatycznego, występuje rzecz prosta, tylko w przypadkach kończących się śmiertelnie, i dlatego nie może mieć żadnego odpowiednika w przebiegu schizofrenii, która sama przez się życiu nie zagraża.

Przestudiowanie wszelkich objawów schizofrenicznych pozytywnych w celu 'stwierdzenia ich pochodzenia, ich charakteru i ich znaczenia dyssolucyjnego, byłoby tematem ciekawym, ale wymagającym odrębnego studium, wykraczającego poza ramy tej pracy, która stawia sobie znacznie skromniejszy cel naszkicowania tylko ogólnych zarysów dyssolucji psychicznej. Jednakże z zagadnień symptomatologii schizofrenicznej musimy tutaj zwrócić uwagę na to, że urojeń i omamów, które należą właśnie do najjaskrawszych przejawów aktywności prelogicznej, należałoby oczekiwać w każdej w ogóle dyssolucji schizofrenicznej, w której niedomoga sternictwa nadrzędnego, zwykle wyraźna w mniejszym lub większym stopniu, powinna wyzwalać mechanizmy prelogiczne, a więc nasilać ich aktywność normalną. W rzeczywistości jednak sytuacja kliniczna jest dość daleka od tych teoretycznych, dyssolucyjnych oczekiwań: w klinice znajdujemy nieraz przypadki schizofrenii w ogóle bez urojeń i bez omamów, a co więcej, najbardziej wnikliwy badacz schizofrenii, od którego właśnie ta nazwa schorzenia pochodzi, Bleuler, zalicza urojenia i omamy w schizofrenii — o ile występują — do objawów „dodatkowych”. Pogląd ten wyraża badacz szwajcarski pomimo tego, że urojenia i omamy zlewają się w schizofrenii w zespół tak charakterystyczny, że jego istnienie wystarcza dla rozpoznania „schizofrenii paranoidalnej”, która według jednych stanowi grupę schizofreniczną (Bleuler), zaś według niektórych innych autorów nawet odrębne schorzenie.