Rozpad osobowości w schizofrenii

Schizofrenia (5)

Długie spory, toczące się w literaturze od końca ubiegłego wieku na temat „teorii czołowej”, zdają się dobiegać do końca. Płaty czołowe przestają być narządem, „niemym”, i przeciwnie, stają się narządem „wyższych właściwości człowieka“, „syntezy psychicznej”, „osobowości psychicznej”, „uczuciowości intencjonalnej” i „woli”, narządem „wyższych hamulców psychicznych”, albo narządem „stanowiska bardziej abstrakcyjnego wobec świata zewnętrznego” (Goldstein), w przeciwieństwie do „stanowiska bardziej konkretnego mózgowia pozaczołowego”. Musimy zatem powtórzyć tutaj nasz wniosek, dotyczący najważniejszej wspólnej cechy wszystkich tych określeń, które właściwie z różnej strony ujmują w gruncie rzeczy ten sam przedmiot, mianowicie tę samą aktywność psychiczną stojącą na najwyższym stopniu ewolucji w psychice człowieka dojrzałego i normalnego, i odpowiadającą rozwojowo najwyższym czynnościom psychicznym według zasad Jacksona. Aktywność ta jest: 1) najbardziej złożona, 2) najsłabiej i najbardziej indywidualnie zorganizowana, wreszcie 3) możliwie najdalszą od odruchu, najbardziej „dowolną”. Rzeczywiście, narząd czołowy już przestrzennie, anatomicznie, jest narządem najbardziej odległym od obwodu, i fizjologicznie jest narządem najbardziej końcowym, którego neurologicznie nieme pola otrzymują jako energetyczny materiał do przeróbki swoiście czołowej zespoły podrażnień będące odpowiednikami psychodynamizmów prelogicznych, a więc już intrapsychicznych, już natury wyłącznie mnemicznej, przechowującej doświadczenia osobnicze dawniejsze. Można powiedzieć wskutek tego, że narząd czołowy otrzymuje materiał do swej przeróbki swoistej zmagazynowanej w płatach pozaczołowych przeszłości danego osobnika. Stąd jest rzeczą zrozumiałą, że w tym świecie mnemiczno-intrapsychicznym czynnik czasu gra rolę prawie wyłączną, akcja odbywa się wprawdzie w warstwie chronogennej dzisiejszej, ale czerpie materiał w miarę potrzeby z wszelkich warstw chronogennych dawniejszych, z całej nabytej wiedzy i z całego doświadczenia. Przestrzeń rozpływa się tu w czasie i w mgłach abstrakcyjnego myślenia, które się odbywa w symbolach mowy, ponieważ stosunki przestrzenne konkretne, to jest spostrzegane, uświadamiane gdzieś tylko na obwodzie wewnętrznego pola widzenia, wchodzą w rachubę dla myślenia abstrakcyjnego (procesów intrapsychicznych wyższych) zazwyczaj jako czynnik przeszkadzający, wdzierający się do środkowego punktu ostrego widzenia, a przez to przerywający tok myślenia oderwanego. Dlatego nie możemy się zgodzić z tymi autorami, którzy cechę naukowości widzą tylko w stosunkach przestrzennych, a przez to odmawiają cechy naukowości poglądom na dynamizmy mnemiczno-chronogenne, wiążące przeszłość z przyszłością, i stanowiące właściwą osobowość psychiczną. Nie ma żadnego powodu do twierdzenia, że czynnik czasu mniej zasługuje na badania naukowe niż czynnik przestrzeni.

Nie będziemy się tu już dłużej zatrzymywali nad organicznymi sprawami, atakującymi w sposób rozlany korę mózgową w ogóle, ale szczególniej silnie płaty czołowe, jak otępienie starcze, porażenie postępujące, alkoholizm przewlekły, a więc sprawy, które również zmieniają charakter i osobowość chorego, i zawsze w sposób analogiczny: najwcześniej ulegają ubytkom „syntezy psychiczne”, sternictwo najwyższe, uczuciowość sprzężona, czyli rozwojowo najpóźniejsze dynamizmy, najmniej odporne na szkodliwości. W razie uszkodzenia tych dynamizmów psychicznych hierarchicznie najwyższych ulegają wyzwoleniu dynamizmy psychiczne niższe, czasem aż do zaburzeń odruchowości warunkowej. Wzór jacksonowski powyższych stosunków, ujmowanych z naszego psychofizjologicznego punktu widzenia, wyrazi się w sposób następujący —A + B + C + D, albo nawet —A+B” + C + D, przy czym A = dynamizmy intrapsychiczne czołowe, rozwijające się po 7 roku życia, B = dynamizmy intrapsychiczne prelogiczne (3 — 7 r. ż.) , B” = ich wzmożenie ponad normę, C = psychizmy najwcześniejsze, odpowiadające okresowi panowania pozaczołowej odruchowości warunkowej (od 3 miesiąca życia do 3 roku życia), i wreszcie D = okres panowania czystych instynktów, czyli dynamizmów gatunkowych, podkorowych.

Jeżeli mamy do czynienia z obrazem schizofrenii prostej abiotroficznej, bez objawów katatonicznych lub myślenia prelogicznego, to wzór przyjmie postać —A—B + C+ + D, przy czym i tutaj nigdy nie spotykamy C”, to jest wzmożenia wyzwolonej odruchowości warunkowej, a natomiast spotykamy już jej niedomogę. Przykładem takiej niedomogi odruchowości warunkowej może być zanieczyszczanie się w łóżku, w dzień, w stanie czuwania i przytomności niektórych schizofreników. Jak wiadomo, oddawanie moczu i stolca jest u noworodka ludzkiego odruchem rdzeniowym, stojącym rozwojowo oczywiście niżej niż reakcje instynktowe. U niektórych zwierząt, np. u psów i kotów, wydalanie moczu i stolca odbywa się w sposób skoordynowany, wymaga pewnych warunków, jest zatem akcją instynktową, która w instynkcie człowieka nie istnieje, zanika wraz z gnozją dziedziczną i ze sprawnością ruchową podczas gatunkowej wędrówki czynności ku korze mózgowej. Skoordynowane oddawanie moczu przez człowieka jest zatem funkcją nie instynktową, ale nabytym odruchem warunkowym, a więc czynnością korową, które w ciągu życia osobniczego utrwala się mocno i staje się nawykiem. Zanieczyszczanie się psychicznie chorego jest zatem zanikiem doskonale utrwalonego odruchu warunkowego i świadczy o wielkiej głębokości dyssolucji, do której może nie dochodzić nawet w stanach zamroczeniowo-majaczeniowych. Na ogół jednak, jak widzimy, wzór dyssolucyjny w schizofrenii jest zupełnie analogiczny do wzoru w deliriach, naturalnie tylko wskutek tego, że jego prostota nie obejmuje i nie uwzględnia wszelkich różnic pomiędzy obrazem schizofrenicznym a deliryjnym, przede wszystkim zaś podstawowej różnicy, którą jest zanikanie stanu czuwania, powodujące w deliriach zamroczenie, które w schizofrenii bywa tylko przejściowym powikłaniem, i nie jest cechą stalą. Pogłębianie się dyssolucji w okresach zanieczyszczania się schizofrenika jest tym trudniejsze do wytłumaczenia, że zdarza się niekiedy u chorych przytomnych, a przynajmniej sprawiających wrażenie przytomności, gdyż rozmawiają i orientują się w sytuacji. W takich okresach osobowość psychiczna chorego musi jednak w każdym razie wykazywać wielkie zmiany.