Jacksonowska teoria dyssolucji – cz.2/2

Psychiatria

»Jeżeli chcemy zrozumieć — piszą Ey i Rouart — czemu powinny odpowiadać różne poziomy dyssolucji, musimy sobie wyobrazić, że na szczycie tej dyssolucji, na granicy tego, co jest normalne, spotykamy oscylacje aktywności psychicznej, właściwe odmianom patologicznym tego funkcjonowania, a nie tylko fizjologicznym. Cechy negatywne takiego ubytku są trudne do wykazania; na ogół są u nas niepoznawane, ponieważ nie ma wyrazu dla ich określenia. W Niemczech nazywają je „Bewusstseinstórungen”, zaburzeniami świadomości w sensie nie dającym się przetłumaczyć na język francuski. Może by można było powiedzieć, że są to „zaburzenia hiponoidalne”, ponieważ wyrażają załamanie się aktywności noetycznej. Poniżej tych zaburzeń poziomy dyssolucji są głębsze, więc dyssolucja sięga funkcji bardziej stałych, łatwiejszych do izolowania, funkcji umysłowych elementarnych (pamięć, jasność umysłu, porządek wspomnień, wiązanie kojarzeń, uwaga itd.), wtedy negatywne zaburzenia elementarne są widoczne. Pozytywne cechy poziomów dyssolucji przedstawiają naturalnie całość aktów, idei, wierzeń, aktywności psychicznej, która pozostaje. Stany patologiczne dyssolucji płytkiej różnią się od zbliżonych stanów odmian fizjologicznych (np. uzasadniony niepokój natręctwa, albo różnica namiętności patologicznej od normalnej) samą organizacją tego poziomu powstającego. Jest to struktura tego poziomu.

Jest rzeczą bezowocną porównywanie jakiegoś punktu poziomu patologicznego z jakimś punktem aktywności normalnej, gdyż w obu przypadkach — jako punkty — są one takie same (myśl urojeniowa i myśl błędna, gniew patologiczny i gniew normalny, złudzenie majaczeniowe i złudzenie normalne). Całość zaburzeń cechuje poziom patologiczny, jest jego właściwością, tworzy to z psychiatrii naukę autonomiczną — jak to wykazała szkoła naszych wielkich klinicystów. Otóż każdy z różnych poziomów przedstawia pewną typową strukturę, względnie stalą i dającą się rozpoznać. Ta swoista struktura — pojęcie, które bezwarunkowo powinno zastąpić pojęcie izolowanego objawu, jest przedmiotem analizy strukturalnej psychoz«. Struktura poziomu dyssolucji nigdy nie jest wiernym powtórzeniem fazy ewolucji, ponieważ objawy negatywne stanowią ważną i nową cechę, a przede wszystkim ponieważ — jeżeli uszkodzenie wywołuje zniekształcenie całości aktywności psychicznej — całość zaburzeń, struktura typowa tworzy wiele reakcji, krystalizacji psychicznych.

Jedna tylko rzecz jest wspólna dla koncepcji dynamicznej i doktryny mechanistycznej: jest to utożsamianie pojęcie zaburzenia psychicznego z pojęciem procesu organicznego. Ale co się tyczy genezy, mechanizmu zaburzenia umysłowego, jego natury i jego stosunków do zaburzeń neurologicznych, te dwa poglądy różnią się zasadniczo. Teoria mechanistyczna widzi genezę zaburzenia w bezpośredniej akcji procesu, bez interwencji aktywności psychicznej; co do mechanizmu, uważa zaburzenie za bezpośredni wynik procesu, zaburzenie zlewa się z procesem, np. pojęcie omamu zlewa się ściśle z pojęciem automatyzmu umysłowego mechanicznego. Przypisuje zaburzeniu wartość samoistnej kreacji, z więzami tylko stycznymi i wtórnymi z całością osobowości. Wreszcie teoria mechanistyczna utożsamia najpierw zaburzenia umysłowe z sumą zjawisk izolowanych, a następnie wiąże te zjawiska, izolowane i uważane za podstawowe, z kreacją mechaniczną. Nic nie może być bardziej przeciwstawne, bardziej sprzeczne z teorią wyzwolenia czynnościowego, która zrywa definitywnie i od razu przynależność objawów do procesu. W przeciwieństwie do teorii dynamicznej, teoria mechaniczna polega na tłumaczeniu stanu psychopatycznego przez mechaniczne tworzenie jego elementów pozytywnych: jest to najradykalniejsza herezja w stosunku do teorii Jacksona. Np. teoria mechaniczna wyobraża sobie zaburzenie obrazu ciała jako bezpośrednio wywołane przez „zaburzenia cenestetyczne”, kolejno negatywne lub pozytywne. Otóż, jeżeli jest koniecznością przyjmować integrację czynników proprioceptywnych w funkcji gnostycznej ciała, to najelementarniejsza analiza wykazuje, że obraz ciała jest tworzony przez inne czynniki, przez rozwój narcystycznej libido i przez poglądy społeczne i wiążące się z nimi wyrazowe. Stąd dyssolucja tego obrazu nie może być sprowadzana do samej tylko gry jednego z „elementów”, które go stanowią i ożywiają, i nie jest prawdą, że zaburzenia cenestetyczne, sprawdzone i pewne, wywołują taką dyssolucję obrazu ciała, jeżeli on nie daje się sprowadzić do zwykłego schematu przestrzennego. W rzeczywistości taka dyssolucja może być pojmowana i istnieje tylko jako bardziej ogólna dyssolucja psychiczna aktywności, która stawia obraz ciała w skali zjawisk realnych, czyli innymi słowy — tylko w przypadkach obłędu, czyli jednokształtnej dyssolucji aktywności psychicznej. I teoria mechaniczna i wiedza neurologiczna liczą się ze zjawiskami izolowanymi, tj. dyssolucjami częściowymi i elementarnymi; ale zastosowanie ich do zaburzeń umysłowych jest błędne, stwarza szereg zagadnień fałszywych, wynikających z pojęć podrażnienia ośrodków wyobrażeń, przenoszących do dziedziny psychiatrycznej mechanizm „podrażnień” nerwowych. Teoria dynamiczna funkcji psychicznych powinna być zbudowana właśnie jako reakcja przeciwko tym poglądom mechanicznym.

Najtrudniejsze zagadnienie zastosowania zasad Jacksona do konkretnych obrazów psychopatologicznych, stwierdzanych w klinice, E y i Rouart rozstrzygają w sposób, który sami uważają za pierwszą próbę, która „być może będzie wymagała pewnej rewizji”, mianowicie proponują następującą „prowizoryczną hierarchię” poziomów dyssolucji jednokształtnych 1) struktury nerwicowe, 2) paranoiczne, 3) oniryczne, 4) dyzestetyczne, 5) maniakalno-melancholiczne, 6) splątaniowo-osłupieniowe, 7) schizofreniczne, 8) dementywne. Autorzy francuscy uprzedzają ewentualny zarzut umieszczenia stanów splątania i osłupienia powyżej schizofrenii, czyli uważania ich za mniejszą dyssolucję, chociaż robią wrażenie raczej głębszej. »Ale jeśli to jest słuszne w hierarchii zaburzeń, ujmowanych wyłącznie jako dyssolucję, to bardziej ogólna hierarchia, którą przyjmujemy tutaj, uwzględnia nadto ciężkość zaburzenia w jego ewolucji i w niezdolności, do której doprowadza osobnika w toku jego istnienia. Takie ujęcie psychozy w jej całości zmusza nas do umieszczenia stanów schizofrenicznych na niższym poziomie«. W tych stanach schizofrenicznych własności intelektualne są na ogół, jeśli nie bardziej zaburzone, to co najmniej dotknięte w sposób trwalszy. Jak widzimy, tutaj neojacksoniści francuscy odbiegają znacznie od swego wzoru pierwotnego, ponieważ Jackson silnie przestrzegał przed błędem wprowadzania klasyfikacji naukowej, np. botanicznej lub dyssolucyjnej, do klasyfikacji praktycznej, np. ogrodniczej lub klinicznej — i odwrotnie. Opracowana przez Eya i Rouarta klasyfikacja struktur psychopatycznych jest nie tylko gradacją głębokości dyssolucji, ale także gradacją ciężkości pod względem rokowania i czasu trwania stanu psychopatycznego, przy czym na szczycie tej gradacji znajdują autorzy francuscy poziom normalny, nie falujący, idealny, spadający w przytoczonej skali poprzez wszelkie podstawowe struktury psychopatologiczne aż do najniższego stopnia głębokości dyssolucyjnej i ciężkości, tj. do stanów dementywnych. Ey i Rouart nie motywują bliżej proponowanej kolejności, i takie umotywowanie ściślejsze napotkałoby być może na duże trudności, zwłaszcza gdybyśmy zamiast wprowadzania podwójnego probierza do „hierarchii poziomów dyssolucji” domagali się stosowania w tej klasyfikacji najbardziej podstawowej zasady Jacksona, według której dyssolucja jest odwrotnością ewolucji. Z tego punktu widzenia w „hierarchii poziomów dyssolucji”, proponowanej przez Eya i Rouarta, nie można się dopatrzyć odwrotności ewolucji aktywności psychicznej. Ale w każdym razie pozostanie wielką zasługą tych autorów wykonanie pierwszej poważnej próby zastosowania zasad Jacksona do wszelkich podstawowych struktur psychopatologicznych w ogóle.