Stany maniakalne i melancholiczne – napady

Psychoza

Taka wędrówka, takie parcie energii nerwowej ku przodowi ma charakter twórczy, jest motorem tego procesu biologicznego, który francuscy autorowie nazywają procesem cefalizacji i psychizacji, czyli tworzenia nowych aktywności psychicznych i nowych narządów nerwowych. Nastrój patologiczny w psychozie maniakalno-depresyjnej, dodatni lub ujemny, zdaje się być także parciem energii nerwowej ku przodowi, parciem z talamicznego ośrodka afektywności na narząd końcowy, czołowy, może nawet bezpośrednio przez drogi talamiczno-czotowe, a nie tylko w drodze pośredniej, przez narządy i drogi pozaczołowe. Ale tym razem skutki tego parcia nie tylko nie są twórcze, ale wręcz przeciwnie, mają charakter dyssolucyjny. Czemu mamy tutaj do czynienia z tak odmiennym rezultatem, jeżeli nie mamy żadnych podstaw do przypuszczenia, że w psychozie maniakalno-depresyjnej podstawowy proces chorobowy wywołuje najpierw niedomogę dynamizmów nadrzędnych, a dopiero następczo wyzwolenie niehamowanych nastrojów podkorowych? Przyczyna tego odmiennego rezultatu zdaje się tkwić nie w różnicy nastroju, który w obu przypadkach zasadniczo sam przez się nie różni się, ale właśnie w różnicy stanu narządu czołowego, który w przypadkach twórczych przedstawia kartę niezapisaną, pustkę lub engrafię o wielkich możliwościach potencjalnych na przyszłość, zaś w przypadkach psychozy maniakalno-depresyjnej jest narządem nie tylko anatomicznie, ale i czynnościowo wykończonym, posiadającym swoją własną, możliwie najbardziej samorzutną i dowolną aktywność, możliwie najbardziej odległą od odruchowych funkcji układu nerwowego. Zalanie tej własnej i swoistej aktywności czołowej przez jakiekolwiek podrażnienia podrzędne o sile nadmiernej, przekraczającej konieczności zwykłego napędu, z natury rzeczy musi wywoływać zamęt i tę niemożność dokonywania pracy umysłowej, którą słusznie podkreślają Binet i Simon nie tylko u melancholików, ale i u maniaków. Jest rzeczą możliwą, że z tymi stosunkami wiąże się w jakiś sposób kliniczny fakt ruchowego, beznastrojowego charakteru napadów psychozy maniakalno-depresyjnej u dzieci. Talamiczny ośrodek afektywności protopatycznej zdaje się być u człowieka tworem jedynym w swoim rodzaju, właśnie dlatego, że u człowieka proces zanikania obu bocznych członów zespołów mnemiczno-dziedzicznych podczas wędrówki czynności ku przodowi postępuje znacznie dalej niż u najwyższych nawet ssaków. A ponieważ ontogenia jest skróconym powtórzeniem filogenii, więc dlatego i w rozwoju osobniczym działalność afektywna talamicznego ośrodka zostaje całkowicie wykończona późno, dopiero w okresie dochodzenia do dojrzałości, po odpowiednim »naładowaniu« go energią podrażnień dopływających.

Do wielu ciemnych, zupełnie jeszcze niewyjaśnionych punktów patogenezy napadów psychozy maniakalno-depresyjnej należy balansowanie pomiędzy nastrojami dodatnim a ujemnym. Uczucie przyjemności i uczucie przykrości są, jak widzieliśmy, uczuciami naprawdę powszechnymi, występującymi przypuszczalnie z jednej strony pod postacią najelementarniejszych „uczuć fizjologicznych” w klisis i ekklisis nawet istot jednokomórkowych, a z drugiej strony nawet w ewolucyjnie najwyższych stanach uczuciowych. Początkowo zatem uczucia te tkwią w procesach ustrojowych jako składniki określonej fazy tych procesów, zdają się być, w myśl wywodów Sherringtona, jakimś wzmożeniem czynności fizjologicznej, jakimś wyborem tej reakcji, która w przeciwieństwie do innych powinna opanować końcowe drogi wykonawcze. Jest to zatem czynnik koordynacyjny, który Goldstein nazywa „zamiarem”, a my nazywamy „tendencją uczuciową”, która nie jest tylko „wzmocnieniem” reakcji, ale jest jej wyborem i motorem, na każdym poziomie ewolucyjnym. Psychoza maniakalno-depresyjna jest jakimś zupełnie dotąd niezrozumiałym wyjątkiem, w którym podkorowy motor zaczyna działać bez żadnego zamiaru i bez żadnego -wyboru, poza ogólnym sternictwem, decydującym o ekforii wszelkich dodatnio zabarwionych lub wszelkich ujemnie zabarwionych wspomnień. Każda inna czynność naprzemienna, np. stanów snu i czuwania, albo stanów czołowo-logicznego myślenia w symbolach wyrazowych i pozaczołowo-prelogicznego myślenia w obrazach wzrokowych, są często względnie łatwiejsze, jeżeli nie do wyjaśnienia, to przynajmniej do przypuszczenia, do wyobrażenia.

Z zagadnień, dotyczących psychozy maniakalno-depresyjnej, zagadnienie jej stosunku do schizofrenii należy do najtrudniejszych i najważniejszych dla ogólnej orientacji w psychopatologii. Te dwie psychozy z różnych względów trzeba uważać za dwa przeciwstawne bieguny, gdyż wyrastają na tle zupełnie odmiennej konstytucji psychicznej i cielesnej, mają krańcowo odmienną symptomatologię, inny przebieg i rokowania, a przede wszystkim należą do odrębnych kręgów dziedziczenia. Również z punktu widzenia dyssolucyjnego, jak widzieliśmy, u podłoża tych wszystkich odrębności tkwi biegunowa różnica pomiędzy dziedziczeniem albo silnego instynktu syntonicznego, albo przeciwnie, jego niedomogi. A pomimo tych wszystkich, najbardziej podstawowych odrębności Bleuler słusznie podkreśla, że nie należy pytać, czy dany przypadek jest schizofrenią, czy psychozą maniakalno-depresyjną, ale należy pytać, ile w nim jest schizofrenii, a ile psychozy maniakalno-depresyjnej. Rzeczywiście, fakt dziedziczenia w niektórych rodzinach psychozy o charakterze wybitnie mieszanym (Borowiecki), niezmierna częstość występowania nastrojów maniakalnych i depresyjnych w schizofrenii, schizofrenizacja, występująca w wielu przypadkach długo trwającej psychozy maniakalno-depresyjnej, wszystko to stwierdza, że pomimo wszelkich odrębności, wyróżniających te dwie omawiane tutaj kategorie psychoz, pomimo ich często biegunowej przeciwstawności, obie te psychozy pozostają ze sobą w jakimś stosunku wyjątkowo bliskim i ścisłym, w stosunku, który można określić jako bezprzykładny i który niewątpliwie musi mieć swoje przyczyny. Z punktu widzenia dyssolucyjnego przyczyny te upatrujemy właśnie w sprowadzaniu się obu tych spraw do wspólnego pra-źródła, do popędu syntonicznego, o na-sileniu jednak krańcowo różnym. W popędzie syntonicznym, w współdźwięczeniu uczuciowym z otoczeniem upatrywaliśmy motor dynamiczny, który buduje całą stronę charakterologiczną człowieka, całe jego życie uczuciowe. A ponieważ wszelkie dynamizmy uczuciowe mają swój fizjologiczny odpowiednik w neurodynamizmach wegetatywnych, więc obie te psychozy, maniakalno-depresyjną i schizofreniczną, można określić z punktu widzenia dyssolucyjnego jako schorzenia życia uczuciowego na dwóch biegunowo różnych poziomach jego rozwoju, zaś z punktu widzenia anatomicznego jako schorzenia układ owe, mianowicie układu nerwowego wegetatywnego na różnym jego piętrze, podkorowym i korowym. Różnica w nasileniu instynktu syntonicznego i różnica w zaatakowanym piętrze, a więc i w charakterologicznej nadbudowie, stanowi o odmiennym kręgu dziedziczenia i odmiennej symptomatologii. Współdźwięczenie uczuciowe z otoczeniem jest jedną z postaci klisis, jest tendencją dodatnią, przyciągającą; schizoidalne lub schizofreniczne zamykanie się w sobie jest jedną z postaci ekklisis, odtrącania otoczenia, jest tendencją ujemną. Powszechność obu tych przeciwstawnych dynamizmów wyjaśnia przyczynę, dla której ostatnio wymienione twierdzenie Bleulera jest rzeczywiście w pełni uzasadnione, pomimo pozorów swojej paradoksalności; a następnie jest także przyczyna, dla której nie mogą się udać wszelkie próby postawienia innych konstytucji, np. gliskroidalnej albo atletycznej, na równi z biologicznymi typami cyrkularnym i schizoidalnym, mającymi charakter typów powszechnych.

A wreszcie ostatnia uwaga, na którą sobie pozwalamy pomimo tego, że o etiologii psychoz w tej pracy na ogół nie mówimy. Obie omawiane tutaj sprawy — i psychoza maniakalno-depresyjna, i schizofrenia, mają charakter schorzeń endogennych, powstających na tle dyspozycji dziedzicznych. Szkodliwości zewnętrzne grają tu na ogól rolę drugorzędną, raczej momentów wywołujących, a nie przyczyn choroby, zwłaszcza w psychozie maniakalno-depresyjnej rolę ich można by określić nawet jako trzeciorzędną. W schizofrenii rola szkodliwości zewnętrznych jest niewątpliwie znacznie wydatniejsza, przy czym rolę tę najlepiej charakteryzuje fakt, że wszelkie możliwe czynniki, natury fizykalnej lub psychicznej, przyczyniają się do powstawania schorzenia, jeżeli w jakikolwiek sposób zmniejszają odporność układu nerwowego. W niektórych przypadkach nie można znaleźć żadnych szkodliwości zewnętrznych specjalnych, a jednak powstaje psychoza schizofreniczna lub maniakalno-depresyjna. Wszystko to razem wzięte pozwala przypuszczać, że obie te psychozy mają charakter schorzeń z zużycia, czyli abiotrofii w rozumieniu Gowersa. Należałoby w takim razie przyjąć, że narząd podkorowy, produkujący nastroje, ulega w psychozie maniakalno-depresyjnej tylko przejściowej niewydolności, ponieważ zgodnie z ewolucyjnymi zasadami Jacksona, jest jednak mocniej zorganizowany aniżeli mechanizm pięter nadrzędnych. Natomiast narząd czołowy, którego dynamizmy ulegają niewydolności w schizofrenii, jest narządem rozwojowo najwyższym i dlatego zorganizowanym najsłabiej, a stąd wynika nie tylko wyjątkowa częstość tego schorzenia, ale i nieporównanie bardziej destrukcyjny charakter procesu schizofrenicznego niż psychozy maniakalno-depresyjnej.