Psychopatie – schizoida i syntonia

Psychopata (2)

Proporcja diatetyczna w cyklotymii jest dla Kretschmera tym, czym jest współdźwięczenie uczuciowe w syntonii dla Bleulera, a więc współdźwięczenie znowu z nastrojem otoczenia wesołym lub smutnym. Inaczej mówiąc, nastrój otoczenia budzi w syntoniku nastrój analogiczny, wesoły lub smutny, i odpowiednią bezpośrednią reakcję. Wesołość jest wywoływana przez wrażenia przyjemne, smutek albo nierzadko złość przez wrażenia ujemne, przykre. Wahania od bieguna wesołego do smutnego są zatem oscylacją pomiędzy jedynymi powszechnymi uczuciami przyjemności i przykrości, wiążącymi się w dziedziczonym mechanizmie syntonicznym niewątpliwie z talamicznym ośrodkiem ogólnej afektywności protopatycznej, w której klasyczne badania H e a d a wykryły „połowiczne wrażenia” przyjemności i przykrości. Jak widzimy, i z tej strony ujęta syntonia okazuje się czymś bardzo elementarnym, pierwotnym i powszechnym, ale jednak mającym już swoje bardzo wyraźne, jakościowo zróżnicowane oblicze psychologiczne, przyjemności i przykrości fizjologiczne — klisis i ekklisis. Proporcja psychestetyczna, cechująca schizotymię, dotyczy wprawdzie również uczuciowości psychicznej, jednakże nie nastrojowej, gdyż jest wahaniem między przeczulicą a nieczułością w ogóle, a więc w zupełnie innej płaszczyźnie aniżeli w proporcji diatetycznej. Nasuwają się najpierw dwa przypuszczenia: albo wahania „przeczulica — nieczułość” zależne są od pierwotnej pobudliwości tkanki nerwowej, albo też są natury wtórnej, są zależne od wpływów gruczołowodokrewnych na tkankę nerwową. Przypuszczenie pierwsze jest mało prawdopodobne, ponieważ wszystkie przykłady przeczulicy albo nieczulości pochodzenia na pewno nerwowego dotyczą wybiórczo tylko określonych nastawień poznawczo-uczuciowych, np. głód, ból fizyczny lub moralny, przeczulicą egocentryczna lub syntoniczna itp. Natomiast przeczulicą lub nieczułość ogólna jest zazwyczaj pochodzenia gruczołowo-dokrewnego. Schizoidia wiąże się z budową ciała nie tylko leptosomiczną, ale także dysglandularną, a nawet rozwój aktywności wewnątrzkorowej (intrapsychicznej) jest w wysokim stopniu zależny od stosunków gruczołowodokrewnych (spóźniony rozwój przy niedomodze tarczycy, zmiany przysadki mózgowej i nadnerczy w przypadkach anencefalii — D. Murray Angevine) , przedwczesny i nadmierny rozwój przy zaburzeniach szyszynki lub jąder, albo jajników. Bleuler i inni autorowie już dawno przypuszczali, że i syntonia, i schizoidia pozostają w jakiejś zależności od układu gruczołów dokrewnych. Na ogół jednak cały ten stosunek i syntonii, i schizoidii do układu gruczołów dokrewnych jest jeszcze wciąż zupełnie niejasny, pomimo tego, że budowa ciała w ogóle zależna jest niewątpliwie przede wszystkim od czynników dokrewnych. Ale ten związek istnieje, i pomimo wszelkich innych wątpliwości wydaje się rzeczą dość pewną, że temperament, czyli tempo reagowania i przebiegu procesów korowo-psychicznych a także ich nasilenie, jak również tempo i siła reakcji mięśniowych, zależą przede wszystkim od stosunków gruczołowo-dokrewnych, od których zatem również zależą takie cechy przebiegów psychicznych, jak Stenia, astenia, eksplozywność, powolność, ociężałość itp. Jeżeli do tych różnych typów temperamentu dodamy jeszcze dalsze możliwości kombinacyjne, wypływające z uzdolnień, zależnych od dziedziczonej struktury kory mózgowej, a wreszcie jeśli do wszystkich tych dziedziczonych składników dodamy jeszcze wprost nieskończoną ilość różnicowań i zmian, powstających pod wpływem czynników zewnętrznych na indywidualną uczuciowość korową, to będziemy mieli coraz więcej podstaw do twierdzenia, że mnogość obrazów psychopatycznych daje się istotnie sprowadzić do dwóch podstawowych biegunów tego samego popędu syntonicznego, mianowicie jednego bieguna z nadmiarem syntonii i drugiego z niedomogą (schizoidalną) wciąż tego samego popędu syntonicznego. Tę teoretyczną możliwość należy jednak skonfrontować z obrazami psychopatycznymi, spotykanymi w rzeczywistości klinicznej, ujmowanej zresztą przez różne szkoły psychiatryczne w sposób bardzo różny. Za takim ujęciem zdaje się przemawiać fakt, że dyzestetyczna proporcja: przeczulica — nieczułość, nie ma charakteru ogólnej przeczulicy albo ogólnej nieczułości, ale raczej — w przypadkach „chłodnych” — najczęściej nieczułość ma charakter właśnie niedomogi syntonicznej, obok której współistnieje hiperestezja w kierunku egocentrycznym. Tego rodzaju stosunek wybiórczy nie może być pochodzenia gruczołowo-dokrewnego.

Przeciwko sprowadzaniu wszelkich obrazów psychopatycznych do jednego mianownika, mianowicie do popędu syntonicznego o różnym nasileniu i różnej przebojowości, a raczej do jego niedomogi, przemawia przede wszystkim sam autor dzieła „Körperbau und Charakter”, Kretschmer, który po raz pierwszy stwierdził związek obu podstawowych typów, cyklotymicznego i schizotymicznego, z budową ciała, ale który ostatnio wraz z Enke1 opisał nowy typ psychiczny, wiążący się również z określoną budową ciała, mianowicie atletyczną. Według tych autorów motorykę typu mięśniowca cechuje spokojny, ciężki umiar, przeciwstawiający się napiętemu, kanciastemu, skaczącemu sposobowi zachowania leptosomików i okrągłym, płynnym ruchom pykników.

Temperament atlety jest zdecydowanie „nie-nerwowy” i wyróżnia się tym ostro od leptosoma. Temperamentowi mięśniowca właściwe są dwa bieguny: wytrwałość, ciągła uporczywość i eksplozywna drażliwość — poza tym raczej pewna niewrażliwość na bodźce. Wynikiem tych cech jest bierność, mdła albo dobrotliwa flegma. Zróżnicowane, uczuciowe szastanie się, które jest tak charakterystyczne dla leptosoma, nie istnieje tu prawie wcale, jak nie istnieje również lekkość i płynność, cechująca psychiczne podstawowe założenie pyknika. Mięśniowiec ma słabą fantazję, szczupły zasób słów, jego uwaga jest mało odwracalna. Myślenie analityczne i lepka perseweracja są niewątpliwe. Okazało się zatem, że atleta, pomimo tego że budowa jego ciała wiąże się z kręgiem schizofrenicznym, nie posiada żadnego schizotymicznego temperamentu, ale pod względem swego temperamentu i całej swej duchowej osobowości ciąży do kręgu zespołu epileptycznego. Schizofrenicy mięśniowcy zdają się wykazywać często ponad przeciętną miarę objawy katatoniczne.

Dotąd nie jest rzeczą pewną, czy się utrzyma ten nowy typ psychofizyczny, opisany przez Kretschmera. W przeciwstawieniu do pospolitości i wielkiej częstości obu jego pierwszych typów typ mięśniowca jest dość rzadki. Po drugie, cielesny typ atlety wiąże się z kręgiem schizofrenicznym, a wreszcie, jeżeli Kretschmer twierdzi, że po względem swego temperamentu i całej swej duchowej osobowości mięśniowiec ciąży do kręgu zespołu epileptycznego, to powstaje pytanie, czy ten nowy typ, nie posiadający ani swoistej budowy ciała (bo wiąże się z kręgiem schizofrenicznym), ani cechującej go odrębnej osobowości duchowej (bo ciąży do kręgu zespołu padaczkowego) zasługuje w ogóle na podniesienie go do godności odrębnego typu, stojącego w klasyfikacji na równi z typem syntonicznym i schizotymicznym. Zdaje się, że już prędzej zasługuje na takie wyodrębnienie krąg epileptyczny, który tworzy rzeczywiście odrębną jednostkę pod względem genetycznym (M i n k o w s k a); ale przecież o dziedzicznym charakterze jakiegoś osobnego „kręgu atletycznego” nikt jeszcze bodaj dotąd nie mówił, więc i z tej strony nie zasługuje na wyodrębnienie, pomimo tego że autorzy bardzo trafnie malują charakterystyczne cechy psychiczne atletów. Ale jeżeli prócz syntonicznego i schizotymicznego uznać musimy istnienie jeszcze trzeciego kręgu dziedziczenia, padaczkowego, to jednak możemy go stawiać — jako typ par excellence patologiczny — co najwyżej na równi obok kręgów psychopatii syntonicznej i psychopatii schizoidalnej, ale nie obok normalnej syntonii i normalnej schizotymii, które są cechami nie tylko fizjologicznymi, biologicznymi, ale — co więcej — powszechnymi. Psychopatię syntoniczną i schizoidalną można uważać za odmianę osobowości normalnej, za jej mutację, jest jednak wątpliwe, czy można analogiczne stanowisko zająć wobec kręgu padaczkowego, który się charakteryzuje nie tylko pewnymi cechami psychicznymi, włącznie ze stanem otępienia, ale i cielesnymi pod postacią drgawek padaczkowych.

Stopniowanie głębokości niedorozwoju intelektualnego nie sprawiało nam żadnej trudności, ponieważ po prostu zlewało się z kliniczną klasyfikacją głuptactwa, według wzorów klasycznych. Niestety, stopniowanie głębokości niedorozwoju charakterologicznego, czyli psychopatii, jest sprawą nieporównanie bardziej zawiłą, ponieważ w niezliczonej wielkości obrazów psychopatycznych daleko bardziej przejawia się zróżnicowanie aktywności psychicznej aniżeli jej jedność i niepodzielność. Jeżeli o schizofrenii często się mówi, że jest beczką, do której bardzo różnorodne rzeczy są wrzucane, to w daleko jeszcze większej mierze można to samo powiedzieć o psychopatiach. Na pierwszy rzut oka mnogość typów psychopatycznych zdaje się wyłączać możność wtłoczenia ich do jednej wspólnej skali głębokości niedorozwoju: nie potrafimy powiedzieć, czy zwyrodnienie anankastyczne jest głębsze od hipomaniakalnego albo to ostatnie od gliskroidalnego, albo gliskroidalne od jakiejś pseudologii fantastycznej. Głębokość niedorozwoju, tak samo jak głębokość dyssolucji, daje się sklasyfikować na różne stopnie, jeżeli te stopnie różnią się tylko ilościowo, albo różnią się co do jakości tylko z powodu różnicy w poziomie ewolucyjnym, ale nie co do jakości podstawowej; np. pomiędzy ograniczeniem umysłu a idiotyzmem niewątpliwie istnieją także pewne różnice jakościowe, wynikające z jakościowych różnic ich poziomów ewolucyjnych; ale w obu przypadkach mamy do czynienia przede wszystkim z ilościowymi różnicami niedorozwoju tego samego popędu poznawczego, tej samej ciągłości ewolucyjnej. Psychopatia, np. hipomaniakalna, może również wykazywać różne stopnie nasilenia, i zależnie od nich mogą istnieć wyraźne różnice jakościowe; ale we wszystkich tych przypadkach, niezależnie od głębokości ich niedorozwoju, mamy do czynienia przede wszystkim z ilościowym nadmiarem wciąż tego samego popędu syntonicznego i dlatego możemy te przypadki szeregować w jednej skali od najsłabszego do najsilniejszego nadmiaru, równolegle do klinicznej klasyfikacji na obrazy maniakalne lekkie, średnie i ciężkie. Głębokość niedorozwoju tak się tu zlewa z klasyfikacją kliniczną ciężkości schorzenia jak w głębokości głuptactwa, oczywiście z zastrzeżeniem istnienia i dużych różnic pomiędzy tymi przykładami.