Podział schizofrenii na grupy

Schizofrenia (3)

Uleczalność lub nieuleczalność chorych paranoidalnych — sprawdzana w 10 lat po ich zachorowaniu przez katamnezę u 41 chorych — mało zależy od nasilenia procesu paranoidalnego, zaś bardzo zależy od różnych innych czynników, przede wszystkim temperamentu, życia popędowego, nastawienia życiowego, i od czynników zewnętrznych: środowiska, zawodu, warstwy społeczno-gospodarczej itp., co wybitnie wskazuje na moment psychiczno-reaktywny. Jednakże ta reakcja schizofreniczna często nie zanika, ale przekształca się w proces psychotyczny. Z 14 przypadków o typie schizofreniczno-reakcyjnym wyzdrowiały tylko cztery. Zdrowieniu, czyli reewolucji, przeszkadzają następujące czynniki: w przedchorobowej osobowości rzucają się w oczy jednostronność i zaciętość, brak ruchliwości i giętkości, ubóstwo i jednokształtność dążeń i możliwości, zwężona postawa życiowa przy krańcowej wybujałości i nadmiernym napięciu niewielu istniejących dążeń, niezdolność do wycofywania się w myśleniu i postępowaniu, a więc do pewnego stopnia coś nieodwracalnego już w stanie przedchorobowym.

I przeciwnie, w przypadkach zdrowiejących, czyli z naszego punktu widzenia cofania się dyssolucji, znajdujemy bogactwo osobowości, wielość i różnorodność dążeń i możliwości, szerokość istoty osobowości i jej zgodliwość. Czasem jednak wyleczenie ułatwiają ubóstwo osobowości i jej bezbarwność.

Jest rzeczą ciekawą, że przypadki wyleczone i nie wyleczone nie różnią się rodzajem bodźców życiowych. W obu grupach wchodzą w rachubę przede wszystkim przeżycia religijne i płciowe. Także symptomatologia reaktywnego początku nie różni się w obu grupach i występuje jako zespół katatoniczny, albo kosmiczno-ekstatyczny, albo lękowo-paranoidalny. W przypadkach nieuleczalnych moment reaktywny może ustępować na rzecz endogennego, ale może bardzo długo zostawać kierowniczym i ukrywać postęp choroby. Tak więc rokowanie nie jest tu lepsze niż w innych podgrupach. „Zrozumiale” schizofrenie często są wyrazem szczególnie wyraźnego, przejrzystego i „nago organicznego” rozpadu.

Mauz podkreśla częstość procesów schizofrenicznych zaczynających się od obrazów nerwicowych, a także częstość napadów schizofrenicznych „psychogennych” i wreszcie częstość „nadbudowy psychiczno-reaktywnej”, czyli duchowego opracowania procesu schizofrenicznego, analogicznego do nerwicowego opracowania każdej innej choroby cielesnej lub nerwowej, z tą różnicą, że schizofrenik posiada swoisty bodziec, który go wciąż popycha do „ucieczki w chorobę”, mianowicie swoją własną schizoidię. Takie opracowanie może być według autora np. klownistyczne, patetyczne lub ekstatyczne — albo bezradne, hipochondryczno-samoudrękowe, nerwicowo-natrętne, histeryczne, albo urojeniowe i lękowe. Obok tych rodzajów opracowania znajdujemy także bardziej świadome zajęcie stanowiska względem procesu chorobowego, mianowicie stanowiska obronnego przeciw chorobie, poświęcenie się chorobie, lub bierne jej poddanie się, obojętne przypatrywanie się. Ale i co do świata zewnętrznego może być różne, wywołane przez chorobę, zajęcie stanowiska, nie pozostające w żadnym bezpośrednim związku z właściwym nastawieniem życiowym chorego. Najczęściej znajdujemy schizofreniczne rozszczepienie na dobro i zło, rzutowane także na świat zewnętrzny. Wynikające stąd sposoby zachowania są dalszym momentem kształtującym objawy nadbudowy psychiczno-reaktywnej, tak samo jak zupełne odtrącenie świata zewnętrznego. Taka nadbudowa tworzy się w schizofrenicznej katastrofie nadzwyczajnie rzadko, natomiast bardzo często w schizofrenicznych epizodach i w łagodnych procesach. Stąd wynika, że łagodniejsze przypadki często są właśnie schizofreniami „kwitnącymi”, wywierającymi największe wrażenie.

Mauz opiera swoje wnioski na opracowaniu dużego materiału klinicznego 1050 przypadków schizofrenii i zwłaszcza w zakresie rokowania dochodzi do niektórych ciekawych wniosków. Ale jeżeli w swej pracy wielokrotnie podkreśla, że cechą swoistą procesu schizofrenicznego jest przeżycie choroby jako podmiotowej zmiany, jako „wyczuwanego zagrożenia” (Hinrichsen) jaźni i jej jednolitości, czyli jako wyczuwanego „rozpadu osobowości“ (Wernicke), albo „przeżycia niedomogi“ Berzego — to zdaje się, że jest to nadmierne uogólnienie tego niewątpliwie zresztą dość często spotykanego objawu. Zdaje się jednak, że ten sam zarzut z taką samą słusznością można wytoczyć przeciwko każdej próbie podniesienia któregokolwiek częściej w schizofrenii spotykanego objawu pozytywnego do godności objawu swoistego dla tej sprawy.

Jak widzimy, wspólną cechą wszystkich grup schizofrenicznych jest objaw ujemny, „zaburzenie generacyjne” Minkowskiego, którym tutaj są ubytki w dynamizmach czołowo-logicznych, wywoływane bezpośrednio przez toczący się proces schizofreniczny. Fakt, że ubytki zaczynają się w tej sprawie zawsze od dynamizmów korowo-psychicznych najwyższych, nigdy od podrzędnych, zdaje się w sposób przekonywający popierać pogląd na abiotroficzny charakter procesu schizofrenicznego, za którym przemawialiśmy na drugim Kongresie Lekarskim Francusko-Polskim w Paryżu przed dwudziestu laty (1925) . Wynika to wyraźnie z dyssolucyjnych zasad jacksonowskich, według których ewolucyjnie najwyższe mechanizmy nerwowe i psychiczne są nie tylko najbardziej złożone i najdalsze od odruchów, ale także najsłabiej zorganizowane, a więc najmniej odporne na wszelkie szkodliwości, a więc także na zwykłe zużycie w jakichś przeciętnych trudnościach i kłopotach życia codziennego. Zdaje się, że schizofrenia jest jedyną chorobą psychiczną — obok psychozy maniakalno-depresyjnej — mogącą powstawać nawet bez innych szkodliwości, które zazwyczaj jednak możemy stwierdzić — tylko przez zużycie, podobnie jak niektóre przypadki dziedzicznych chorób natury neurologicznej, albo np. cukrzycy.

Wszystko, co pozostaje z czynności korowo-psychicznych, poza ich ubytkami, zaliczamy wraz z Jacksonem do „objawów pozytywnych”. Wszystko, co wyróżnia jedną grupę schizofreniczną od innych, jest również objawem pozytywnym, a zatem normalnym dla któregoś z niższych poziomów ewolucyjnych aktywności korowo-psychicznej. Sprawdzenie, czy ten jacksonowski pogląd znajduje uzasadnienie przy nieco bliższym rozpatrzeniu klasyfikacyjnych podstaw podziału schizofrenii na grupy, będzie przedmiotem najbliższych artykułów.