Psychopatie – popędy instynktowe

Psychopata (1)

W dzisiejszych czasach, cechujących się wciąż jeszcze szerokim panowaniem poglądów szkoły psychoanalitycznej, należy uznać za najbardziej rozpowszechniony pogląd o bezapelacyjnym górowaniu popędu płciowego nad wszystkimi innymi. Niektórzy przeciwnicy freudyzmu starają się wywyższyć siłę instynktów samozachowawczych ponad siłę popędu płciowego. W każdym razie należy przyznać, że rzeczywiście bodaj nie ma tendencji, które by doprowadzały do równie gwałtownego wyładowania tak wielkiej energii mięśniowej jak przy działaniu popędu do zaspokojenia głodu lub do zaspokojenia potrzeby płciowej. Stąd też wypływa łatwy, ale powierzchowny wniosek, że panującym jest jeden z tych dwóch popędów, zwłaszcza że one właśnie wypełniają prawie całą aktywność zwierzęcia w ogóle. W rzeczywistości jednak, gdyby filogenetycznie młodsze instynkty nigdy, w żadnych chwilach i w żadnych warunkach nie mogły górować nad popędami starszymi, ustrojowymi, to przecież nie mogłyby w ogóle powstawać i istnieć, gdyż nie mogłyby posiadać żadnej celowości biologicznej; skoro więc istnieją i mogą wykonywać swoje biologiczne zadanie, to bez żadnej wątpliwości w pewnych warunkach ich siła bywa większa niż siła instynktów ustrojowych, pomimo tego, że zazwyczaj nie doprowadza do równie gwałtownych wyładowań energii mięśniowej. Istotnie, w chwilach, w których sternictwo aktywności psychicznej obejmuje u człowieka dynamizm poznawczy w swej postaci psychizowanej i sprzężonej, właściwie cały narząd ruchowy jest czynny tylko w minimalnym stopniu, a w sposób wytężony pracuje myśl ludzka, aktywność wewnątrzkorowo-intrapsychiczna. Również popęd syntoniczny u człowieka dorosłego nie wyładowuje się zwykle w jakichś gwałtownych ruchach, chociaż steruje zachowaniem się i opanowuje instynkty ustrojowe; tylko u małych dzieci działaniu obu tych instynktów młodych towarzyszą zwykle gwałtowne wyładowania ruchowe. Właściwie u człowieka dorosłego opanowuje instynkty ustrojowe oczywiście nie popęd syntoniczny, ale jego pochodne dynamizmy czołowo-logiczne, sprzężone, o wielkiej złożoności i zróżnicowaniu (poczucia moralne, uspołeczenienie). Biologia dostarcza jednak na daleko niższym poziomie rozwojowym przykładów zupełnie wyraźnego panowania instynktu gromadnego nad popędami ustrojowymi. Te stosunki dobrze opisuje Frostig: »Badania przedmiotowe przeprowadzone na zwierzętach, o bardzo wysoko rozwiniętych instynktach, przez Forela, Bruna i innych wskazują na to, że w konflikcie popędów zwyciężają zawsze instynkty młodsze, wtórne, popędy zaś pierwotne, filogenetycznie starsze, hamują się zupełnie. Forel próbował przerwać walkę, powstałą pomiędzy dwoma szczepami mrówki leśnej, w ten sposób, że na drodze oddziałów pędzących z gniazda na miejsce walki umieścił dużą kroplę miodu. Pomimo to, że mrówki są bardzo łase na miód, zatrzymało się zaledwie kilka mrówek przy miodzie i, »pokręciwszy się krótką chwilę, pospieszyło dalej na teren walki; większa część mrówek w ogóle nie zatrzymywała się przy miodzie«. Z wielu takich przykładów wynika ogólne prawo: rozwój ku coraz bardziej złożonym, ku coraz bardziej skomplikowanym, zróżnicowanym instynktom odbywa się tak, że ustrój odbiera popędom pierwotnym możność bezpośredniego wyładowania.

Zaoszczędzone energie przekształcają się na formy wyższe, scalają się w nadrzędne funkcje, które w dalszym ciągu gatunkowego życia obejmują prowadzenie i w kolizji popędów — zwyciężają. »Prawo to ma swoją ważność jedynie w ograniczonej mierze. Zarówno głód jak i pożądanie płciowe musi być w pewnej mierze zaspokojone. O ile wyładowanie to nie nastąpi, występują objawy ogólnego niepokoju, lęku i bezradności, ustrój szuka przedmiotu zastępczego. To samo dzieje się wtedy, kiedy parcie instynktu nie znajduje odpowiedniego przedmiotu, albo kiedy nie może znaleźć odpowiedniego wyładowania. I tu tworzy się niepokój, bezradność ruchowa i szukanie przedmiotu zastępczego, a wreszcie regresja popędu i próby wyładowania prężności pędliwej sposobami archaicznymi na stopniu filogenetycznie starszym“. Jeżeli popędy pierwotne są w sposobie przejawiania się i w najogólniejszych prawidłowościach w obrębie całego świata zwierzęcego do siebie podobne, to układ, rozwój, rozczłonkowanie, aljaże i pochodne instynktów wtórnych są dla każdego gatunku różne, zależą od miejsca, które dany gatunek zajmuje w genealogicznym drzewie ewolucji zwierząt, od swoistych losów gatunku, od okoliczności zewnętrznych, w których żyje, od historii jego wędrówek, od rodzaju pożywienia, od niebezpieczeństw itp. Prawo biogenetyczne powiada nam, że struktura aktualnego ustroju może być zrozumiana przez analizę jego historii ontogenetycznej. U człowieka zaburzenia instynktów mogą powstać bądź to z powodu okoliczności zewnętrznych, bądź to z powodu braku tej siły pędnej, którą dostarczają gruczoły dokrewne reprezentacji korowo-psychicznej instynktu, bądź też z powodu tego, iż nieprawidłowa jest transformacja energii. Rozwój psychiczny dziecka opisuje Frostig według zasadniczych linii teorii psychoanalitycznej, która odbiega znacznie od naszych poglądów, przedstawionych w tomie pierwszym tej pracy. Zgadzając się z autorem na to, że »popędy pierwotne są związane ściśle z narządami, wymagają niejako zaspokojenia narządowego, nasycenia żołądka«, zasadniczo nie możemy się zgodzić na dokończenie tej myśli w podanym sformułowaniu, mianowicie, że wymagają »wyładowania uczuć prących w narządzie płciowym«, ponieważ, naszym zdaniem, w narządzie obwodowym, od którego konstelacji fizjologicznej zależy faza ładowania odpowiedniego ośrodka nerwowego energią podrażnień dośrodkowych, istnieje dążność do wyładowania nie „uczuć prących w narządzie płciowym”, ale płynu, prącego na ściany pęcherzyków nasiennych. Jak podrażnienia dośrodkowe epikrytyczne nie przynoszą ze sobą „poznania”, tylko powodują możność poznawania przez proces swoistej engrafii i ekforii w korze mózgowej, tak samo dośrodkowe czuciowe podrażnienia odpowiednich dróg wegetatywnych nie przynoszą ze sobą „uczuć” ustrojowych, ale je tworzą dopiero przez naładowanie swą energią odpowiednich ośrodków nerwowych (fazowych potrzeb fizjologicznych), a więc przez sumowanie się skutków tych podrażnień dośrodkowych. Zupełnie inny jest mechanizm budzenia do aktywności popędów filogenetycznie młodych. Wprawdzie i one, być może, powstały przez sumowanie się skutków podrażnień, ale proces ten został dokonany już w historii rozwoju gatunków, i te popędy są aktywowane przez podrażnienia dośrodkowe. Nie mają one jednak charakteru fazowego, nie są tworzone przez sumowanie się skutków podrażnienia w życiu osobniczym, ale są tworami dziedziczonymi w znaczeniu utajonych nastawień mnemiczno-energetycznych, utajonych popędów do poznawania i do współdźwięczenia z otoczeniem, ujawniających się dynamicznie zawsze, ilekroć są budzone przez odpowiednie podrażnienia. Te popędy, przez aktywowanie ich działania, stają się jedynymi swoistymi, kierunkowymi motorami ewolucji psychicznej — a nie libido i nie ustrojowe popędy, które są „ślepe”.

Syntonia jest współdźwięczeniem uczuciowym z otoczeniem. »Syntonik — pisze Bleuler jest jednolity, zlewa się z obecnym otoczeniem, z myślą, która go zajmuje, cała jego psychika nastraja się w tym kierunku, żywo przejawia na zewnątrz swoje uczucia, które silnie wpływają na jego myśli i postępowanie; łatwo odsuwa myśli i tendencje przeciwne istniejącemu afektowi«. Bleuler uważa właściwości syntoniczne i autystyczne za pewien sposób reagowania wszystkich ludzi i stąd wnioskuje, że właściwości te mają znaczenie biologiczne, chociaż jako normę, zrozumiałą samą przez się, wyczuwamy tylko syntonię. »Schizoid, przeciwnie, zachowuje swoją samodzielność w stosunku do świata zewnętrznego, stara się opornie zachowywać wobec wpływów afektywnych żyjącego i martwego otoczenia i dążyć do własnych celów — hamując bezpośrednią reakcję, tłumiąc afekt« i »zyskując przez to na sile, czasie i rozwadze«, gdyż stłumione afekty przejawiają się w silniejszym i konsekwentniejszym działaniu w odpowiednim czasie.

Oba te fenotypy, syntoniczny i schizoidalny są, jak wiadomo, w istocie swej dziedziczone, zarówno w swojej postaci normalnej jak i w swych nasileniach psychopatycznych. Jak dotąd, są to jedynie psychopatie, które w sposób nie budzący większych wątpliwości wiążą się z konstytucją cielesną, mianowicie z budową ciała. Wprawdzie Minkowska wiąże także charakter epileptoidalny, dziedziczony, również ze specjalną budową ciała, a w ostatnich czasach Kretschmer stara się wyodrębnić jeszcze jeden typ charakterologiczny, wiążący się z tą atletyczną budową ciała, którą ten autor wiązał poprzednio — obok budowy leptosomicznej i dysplastycznej — z psychicznym typem schizoidów. Ale te próby wymagają jeszcze sprawdzenia, i zdaje się, że te nowoprojektowane odrębne typy gliskroidów i atletów — jeżeli się nawet utrzymają — raczej wsiąkną w krąg różnorodnych podtypów schizoidalnych i nie staną w charakterze samodzielnych jednostek, biologicznie równoważnych z syntonią i schizoidią.

Rzeczywiście, typy, opisywane przez wymienionych autorów pod nazwą gliskroidów i atletów, stanowią zaledwie jakiś drobny ułamek populacji. Ale widzieliśmy, że syntonią i autyzm są uważane przez Bleulera, i naszym zdaniem słusznie, za normalne, biologiczne pierwiastki, wchodzące w skład każdej osobowości: nie ma człowieka doszczętnie pozbawionego któregokolwiek z tych pierwiastków, w przeciwieństwie do typów gliskroidalnego i atletycznego, które nie mają charakteru równie biologicznej normy i biologicznej powszechności, przekształcającej się w pewnych — zresztą dość częstych — przypadkach przez mutację w nasilenie jednostronne, mające już charakter psychopatii.