Jacksonowska teoria dyssolucji – cz.1/2

Zdrowie psychiczne

Trzecim czynnikiem psychoz jest prędkość, z jaką się odbywa dyssolucja. Im szybciej odbywa się dyssolucja, tym większa jest aktywność zachowanego poziomu ewolucji. Chory na otępienie starcze, którego dyssolucja następowała powoli, jest spokojny; chory na nagle występującą psychozę poepileptyczną, jest bardzo podniecony. Pierwsza głębokość dyssolucji w obu tych przypadkach daje wzór —A + B + C + D. Ale u epileptyka niższe poziomy są bardzo hiperaktywne —A + B’” + C’” +D, zaś u starca bliższe normy —A +B +C +D.

Czwartym czynnikiem psychoz jest wpływ stanów cielesnych lokalnych i okoliczności zewnętrznych. Człowiek zdrowy widzi muszki latające w mroczkach wewnątrzocznych; ale jeśli ulega dyssolucji, jak np. w majaczeniu alkoholowym, to widzi wtedy szczury i myszy. Skurcz palca u człowieka śpiącego budzi majaczenie senne o psie, który gryzie palec. Okoliczności zewnętrzne, mogą być tylko sztucznie wyróżniane od „stanów cielesnych lokalnych” (wpływ tego, co było czytane lub robione tuż przed zachorowaniem).

Pomimo odróżniania tych czterech czynników, Jackson podkreśla, że rzeczywiście nie można myśleć o każdym z nich z osobna. W różnych psychozach bywa różna głębokość dyssolucji najwyższych ośrodków mózgowych, osobowości ulegające dyssolucji bywają różne, również różna bywa prędkość, z jaką się dokonywa dyssolucja, a wreszcie różne bywają też lokalne stany cielesne i okoliczności zewnętrzne. Stąd musimy powiedzieć, że każdy przypadek psychozy jest „funkcją czterech zmiennych”. Oczywiście, im głębsza jest dyssoIucja, tym mniejsze znaczenie mają czynniki 2, 3 i 4, gdyż w czwartym stopniu głębokości (demencja) nie ma wyższych ośrodków mózgowych, nie ma umysłu, nie ma osobowości, prędkość dyssolucji nie ma już znaczenia, i stany lokalne cielesne nie mają już na co wpływać. I przeciwnie, im płytsza jest dyssolucja, tym większe jest znaczenie wszystkich pozostałych czynników. W wielu przypadkach psychoz mózg może być zajęty wtórnie, np. w stanach majaczeniowych przy zapaleniu płuc.

Jackson nie omawia wcale piątego czynnika psychoz, o którym tylko pobieżnie wzmiankuje, chociaż jego znaczenie jest pierwszorzędne, ponieważ on jest tą zmienną, od której zależy rodzaj psychozy. »Chociaż mówię o dyssolucji wyższych ośrodków mózgowych tak, jak gdyby ta dyssolucja była jednokształtna — jak gdyby poddziały ośrodków były jednakowo dotknięte, to jednak jest rzeczą jasną, że istnieją lokalne dyssolucje tych ośrodków. Istnieją różne rodzaje psychoz, i różne ich stopnie — melancholia i porażenie postępujące stanowią dwa przykłady. W różnych rodzajach psychoz ulegają dyssolucji różne okolice najwyższych ośrodków. Ale w tym krótkim szkicu pominę (abstrahując od wzmianek tytułem przykładu) lokalne dyssolucje ośrodków mózgowych najwyższych i będę mówić o różnych stopniach psychozy, tak jak gdyby wywołujące je dyssolucje ośrodków były jednokształtne«. W innym miejscu wyraża autor tę samą myśl. »Należy więc przyjąć, że we wszystkich przypadkach psychozy zajęte są ośrodki najwyższe. Ponieważ istnieją różne rodzaje psychoz, np. porażenie postępujące i melancholia, i różne ich stopnie, więc stąd wynika konieczność uznania, że w obu tych przypadkach zajęte są różne działy ośrodków wyższych. Różne rodzaje psychoz są różnymi dyssolucjami lokalnymi najwyższych ośrodków«.

Ey i Rouart, z których pracy podaliśmy powyższe cytaty i poglądy Jacksona, twierdzą, że Jackson nigdzie nie dokonał próby zastosowania tego pojęcia dyssolucji lokalnej do zagadnienia psychozy. Ey i Rouart zajmują w tej sprawie stanowisko odmienne od poglądu Jacksona i twierdzą, że dyssolucja lokalna może dotyczyć jedynie funkcji, wprawdzie nie zlokalizowanych, ale w każdym razie dających się izolować i izolowanych, jak funkcje odruchowe, utrwalone, automatyczne, swoiste, dotyczące ruchu, napięcia, czucia, organicznej kontroli i analizatorów umysłowych; znajdujemy również dobrze scharakteryzowane zespoły, sięgające struktur i funkcji złożonych, będące narzędziami myślenia: mowa, gnozje, praksje. Natomiast, jeśli rozważamy zaburzenia mowy, umysłowe — nawet jeśli współistnieją z powyższymi zespołami — to spostrzegamy wówczas zaburzenia, w których występują w ich całości wierzenia, afekty, społeczne i moralne zachowanie chorych, tj. dyssolucje jednokształtne. 2 tych powodów autorzy francuscy widzą istotną różnicę pomiędzy dziedziną neurologii a dziedziną psychiatrii w tym, że przedmiotem neurologii jest nauka o lokalnych dyssolucjach, zaś przedmiotem psychiatrii jest nauka o jednokształtnych dyssolucjach aktywności psychicznej, i zarzucają Jacksonowi, że chociaż się otrząsnął /. mechanistycznych i atomistycznych koncepcji fizjologii i psychologii jego epoki, to jednak po trosze został ich niewolnikiem, ponieważ nie tylko zajmował stanowisko dualistyczne, twierdząc, że struktury nerwowe „dublują” aktywność umysłu, ale nadto sądził, że te struktury przedstawiają piętrowy układ ośrodków, których gra podlega prawom czysto mechanicznym. Inaczej mówiąc, umieściwszy umysł poza materią, rozumował dalej, jak gdyby ta materia nerwowa, ulegająca prawom czysto fizycznym, mogła stworzyć umysł. Jednakże Jackson podkreśla — ponieważ tego wymaga jego własna koncepcja dynamiczna, którą on może z lekka zdradza — swój całościowy pogląd na umysł. Ale następujący ustęp świadczy o tym, że niezupełnie się oswobodził od pewnego atomizmu i kategorii własności duchowych: »Nie wierząc w istnienie czterech oddzielnych własności, ale sądząc, że wola, pamięć, rozsądek i emocja są po prostu sztucznie odróżnianymi stronami tej samej rzeczy, stanu świadomości, mówię, że na miejscu czterech ośrodków są ośrodki wyższe, i że podczas aktywności tego ośrodka, wola, pamięć, rozsądek i emocja występują równocześnie — powstaje stan świadomości. Jeżeli tak jest, to łącząc cztery ośrodki i ich przedstawicielstwa ruchowe otrzymujemy ośrodki „najwyższe”, które reprezentują 1) ruchy, zwłaszcza ramion, nóg i twarzy, 2) ruchy rąk i oczu, 3) ruchy artykulacji, 4) ruchy wielu części ciała, zarówno części zwierzęcych jak i organicznych«. Otóż oczywiście— mówią neojacksoniści francuscy — że to tylko przy pomocy tych ośrodków najwyższych, przyjmując dyssolucję lokalną, mógł następnie sądzić, że choroba psychiczna zależy od „lokalnej dyssolucji ośrodków najwyższych1*’, myśl sprzeczna z poglądem Jacksona i z duchem, który go ożywia, i dlatego nie została dalej rozwinięta przez autora. Ey i Rouart posuwają się o krok dalej od tego miejsca, w którym zatrzymał się Jackson, i sądzą, że logicznie uzupełniają jego koncepcję, gdy twierdzą, że aktywność psychiczna, jako akt rozwijający się w stosunkach konkretnych i w czasie, nie może mieć przedstawicielstwa statycznego, nie może promieniować z ośrodków, ale odbywa się w stosunkach aktualnych (dans l’actuel), korzystając niewątpliwie ze wszystkich narządów organizacji odruchowej prostej i złożonej, i przyjmując jej całość. Pomimo genialności i głębokości swego umysłu Jackson nie mógł dokończyć swej koncepcji dlatego, że »brakło mu jeszcze pojęcia hierarchii głębokich warstw osobowości, opierającej się niewątpliwie na hierarchii funkcji nerwowych, ale wykraczającej poza nią, zarówno wtedy, gdy idzie o warstwy nieświadomości instyktowo-afektywnej, jak je opisał Freud, jak wtedy, gdy idzie o hierarchię funkcji rzeczywistości, którą ustalił Janet«. Posiadamy obecnie psychologię genetyczną, której brakło Jacksonowi, a która pozwala zastosować pojęcie dyssolucji jacksonowskiej, nie z punktu widzenia tylko formalnego, algebraicznego, do którego się ucieka Jackson. Jest rzeczą pewną, że aktywność psychiczna, która jest wiecznym dostosowywaniem się do zdarzeń, reaguje na zaburzenia nerwowe tak, jak na wszelkie zdarzenia w świecie zewnętrznym, tj. że ból, ubytek, automatyzm ruchowy, zaburzenia czuciowe itd. są odczuwane jako coś biernego, chorobowego i zewnętrznego w stosunku do osobowości; ale pomimo krystalizacji psychicznych, które te zdarzenia powodują, są to zawsze zjawiska tylko czuciowe, nie mające wpływu na całość zachowania się i myślenia.

Autorzy francuscy zestawiają pogląd Jacksona na objawy negatywne z poglądem Bleulera na schizofrenię, który rozróżnia objawy pierwotne (konieczne przejawy choroby) od wtórnych, które mogą nie istnieć lub zmieniać się, bez zmieniania się procesu chorobowego. Urojenia, halucynacje — muszą czerpać swoje elementy ze zdarzeń, z faktów zewnętrznych. Ale objawy same przez się, pozbawione treści, są niemożliwe. Halucynacje i urojenia n i e stanowią bezpośredniego wyrazu procesu chorobowego, który tworzy tylko dyspozycje do rozwinięcia się objawów. Analogia między Jacksonem a Bleulerem jest duża, ale są i różnice: Jackson odróżnia cechy ujemne i dodatnie zarówno w cechach pierwotnych jak wtórnych Bleulera. Zaburzenie kojarzeń, które Bleuler uważa za pierwotne, według teorii Jacksona musi być uważane jako ujemne o tyle że zanika funkcja wiązania myśli, i dodatnie o tyle, że istnieją kojarzenia paradoksalne. Jackson idzie mniej daleko od Bleulera o tyle, że dla Bleulera pierwotnemu zaburzeniu kojarzeniowemu (równocześnie ujemnemu i dodatniemu) odpowiada pewna reakcja osobowości, która się staje zaburzeniem wtórnym, reakcja, która była szeroko analizowana w schizofrenii i stanowi jego właściwą koncepcję dyssocjacji schizofrenicznej. Ale zgodność jest zasadnicza.