Dyssolucja prelogiczna prędka – różne podejścia

Halucynacje (2)

Ekforia tego pierwszego członu budzi już automatycznie  człon drugi (dodatnią lub ujemną tendencję uczuciową w stosunku do bodźca warunkowego), zaś ekforia tego drugiego człona ekforuje już również automatycznie wzór i aparat ruchowy, odpowiadający klisis lub ekklisis. W tym mnemicznym zespole odruchowości warunkowej, tego najniższego piętra swoistej aktywności korowo-psychicznej, człon gnostyczny, engram pozostawiony kiedyś przez podrażnienie (wrażenie) zmysłowe, jest pierwszym i najbardziej podstawowym warunkiem wszelkiej dyskryminacji w procesach odruchowości warunkowej, przy czym jest nierozerwalnie związany z całym zespołem mnemicznym i z jego odpowiedzią ruchową, wskutek czego na poziomie piętra odruchowości warunkowej nie może być mowy o żadnej jego ewolucji. Ale wiemy już z pierwszego tomu tej pracy, że tendencja uczuciowa może gasnąć, jeżeli przez pewien czas nie jest pobudzana, podsycana na nowo — w doświadczeniach Pawłowa zwykle przez karmienie w chwili zadziałania bodźca warunkowego. Jednakże wygaśnięcie tendencji uczuciowej nie jest równoznaczne z zanikiem także i odpowiedniego engramu gnostycznego, który owszem istnieje nadal, jak o tym świadczy cały zasób naszej wiedzy, kiedyś nabywanej z mniejszym lub większym wysiłkiem.

Czy ekforowany engram gnostyczny w tym zespole mnemicznym jest wyobrażeniem czy postrzeżeniem? Z pewnością nie jest ani jednym, ani drugim. I proces wyobrażania, i proces postrzegania jest aktywnością psychiczną, świadomą, która niewątpliwie ma swój odpowiednik neurodynamiczny, ale globalny, ogarniający cale wielkie narządy korowe, a nie tak ogniskowo zlokalizowany, jak np. ślepota psychiczna, afazja czuciowa itp. Ekforia engramu gnostycznego jest niezbędnym fizjologicznym warunkiem każdego postrzegania i wyobrażania, ale nie jest ich fizjologicznym odpowiednikiem. Rzeczywiście, ekforia engramu gnostycznego może się odbywać w bardzo różnych warunkach i może się stawać składnikiem bardzo różnych procesów psychofizjologicznych i psychicznych, zależnie od tego, na jak im poziomie ewolucyjnym odbywa się ten proces ekforii. Najniższym ewolucyjnie poziomem jest takie poznawanie, z jakim mamy do czynienia w odruchach warunkowych, w których pies uczy się poznawać stopień szarości tablic okulistycznych albo ton kamertonu o określonej ilości drgań na sekundę; ale poza tym sam przedmiot, posiadający cechę szarości lub wydający odpowiedni ton, jest w dalszym ciągu czymś zupełnie nieznanym, a zresztą i zupełnie nie interesującym dla zwierzęcia — zainteresowanie budzi tu tylko to wrażenie jednozmysłowe, które jest sygnałem, zwiastującym nadejście chwili karmienia, i dlatego wywołującym odpowiednią reakcję ruchową i ślinową, albo u głodnego niemowlęcia przejawy radości na widok zbliżającej się matki. Można przypuszczać, że w tych przypadkach mamy do czynienia nie tylko z „postrzeganiem” bodźca warunkowego, nie tylko z jego „dyskryminacją”, czyli poznawaniem, ale także z „wyobrażeniem” sobie sygnalizowanego przez bodźce rychłego karmienia; bodziec warunkowy jest w tym procesie „poznawany”, utożsamiany z ekforowanym jego engramem, natomiast ściśle skojarzony z nim w zespole mnemicznym i przez to ekforowany bodziec bezwarunkowy jest „wyobrażany”, ponieważ jego ekforia jest dokonywana nie przez realny bodziec bezwarunkowy, ale przez ekforię skojarzonego z nim innego engramu, mianowicie engramu bodźca warunkowego. W postrzeganiu i wyobrażaniu jednozmysłowym mamy zatem do czynienia z ekforią tego samego engramu — różnica dotyczy tylko tego czynnika, który wywołuje ekforię. W drugim etapie ewolucji wyobrażania, jednozmysłowe wyobrażanie — mianowicie wzrokowe — staje się symbolem już wielozmysłowej wiedzy dziecka o przedmiocie, a więc ekforia jego engramu wzrokowego powoduje ekforię związanych z nim engramów innych cech zmysłowych przedmiotu, natomiast nie powoduje reakcji odśrodkowej, albo przynajmniej może jej nie powodować, w każdym razie nie jest z reakcją odśrodkową związana w sposób tak nierozerwalny, jak w odruchowości warunkowej z reakcją ruchową i ślinową. Z faktu tego wynika wniosek, że w tym drugim etapie ewolucyjnym istnieją jakieś inne warunki aktywności psychicznej i psychofizjologicznej niż w pierwszym etapie, warunki umożliwiające oderwanie się procesów ekforowania engramów od konieczności natychmiastowego reagowania gruczołowego lub mięśniowego. Takie zupełne oderwanie się i uniezależnienie procesów mnemicznych od procesów dośrodkowych i odśrodkowych, całkiem niemożliwe na piętrze odruchowości warunkowej, stwierdzamy na piętrze aktywności wewnątrzkorowo-intrapsychicznej, nawet elementarnej, prelogicznej, w której właśnie cale myślenie odbywa się w symbolach wzrokowych, reprezentujących już wiedzę wielozmysłową. Tutaj ekforia długiego szeregu wiążących się ze sobą wspomnień odbywa się nie przez działanie wrażeń bieżących, czyli podrażnień dośrodkowych, ale wyłącznie przez inne wspomnienia. Wiadomo, że Pawłow i jego szkoła mogli powiązać ze sobą mnemicznie u psów zaledwie dwa, a najwyżej trzy odruchy warunkowe. Mechanizm tego odrywania się zasobów mnemicznych (zespołów gnostyczno-afektywnych) od aparatów ruchowych jest zupełnie nieznany; wygląda to tak, jak gdyby przy rzutowaniu ekforowanego w odruchach warunkowych zespołu mnemicznego na przypuszczalny odrębny narząd elementarnej aktywności intrapsychicznej w tym ostatnim nie utrwalały się engraficznie podrażnienia czucia głębokiego; albo może — z równie nieznanych powodów — w ogóle nie dochodziły z piętra odruchowości warunkowej do piętra nadrzędnego (dynamizmów prelogicznych). Jakkolwiekbądź w rzeczywistości wygląda ten mechanizm, przekształcający odruchowość warunkową w dynamizmy prelogiczne i zespół trójczłonowy w zespół dwuczłonowy, gnostyczno-afektywny, pewne jest tylko to jedno, że procesy wewnątrzkorowo-intrapsychiczne mogą się odbywać bez żadnego ich zakończenia w reakcji aparatu ruchowego, tak samo jak mogą rozpoczynać się bez żadnego ich pobudzenia przez jakieś wrażenia dośrodkowe, a więc w sposób samo-rzutny, fizjologicznie na podstawie aktywności własnej kory mózgowej, na podstawie jakiejś nieznanej nam gry jej potencjałów.

Trzecim i ostatnim, wielkim, bo jakościowo różnym etapem ewolucji procesu wyobrażania jest aktywność logiczna. Ponieważ wychodzimy z założenia, że każdy proces, odbywający się na którymkolwiek piętrze podrzędnym, jest rzutowany na piętro nadrzędne, i w tym ostatnim utrwalany engraficznie, więc i każda aktywność prelogiczna musi być rzutowana na piętro czołowe i tam utrwalana, a także — wskutek odmiennych warunków psychofizjologicznych tego piętra — przerabiana, przekształcana w sposób odpowiadający tym nowym warunkom, w których wszystko kojarzy się ze wszystkim logicznie, rozumowo, jednym słowem, w których treść prelogiczna ulega przeróbce przyczynowo-logicznej, treść zmysłowo-wzrokowa przeróbce abstrakcyjnej, w symbolach mowy słuchowych, i w coraz dalszej syntezie i analizie. Ewolucja wyobrażania doprowadza zatem do zaniku wyobrażenia przedmiotów o-z myślowego na tym najwyższym piętrze aktywności czołowo-logicznej, i do powstawania na tym poziomie zupełnie innego rodzaju „wyobrażania”, innego jakościowo, mianowicie wyobrażania w znaczeniu pojmowania albo tylko przypuszczania. „Wyobrażamy sobie” dzisiaj, że ziemia krąży dokoła słońca, chociaż „spostrzegamy” ruch słońca od wschodu ku zachodowi, i kiedyś „wyobrażał sobie” człowiek, że słońce istotnie krąży dokoła ziemi. Proces wyobrażania ulega zatem oczywiście ogromnej ewolucji od okresu odruchowości warunkowej aż do okresu dynamizmów przyczynowo-logicznych, tak samo jak również doniosłej ewolucji ulega życie uczuciowe, od popędowości instynktowej aż do tych najwyższych jego przejawów, które starsza psychologia nazywa „wolą”, postanowieniem, powziętym po dojrzałej rozwadze motywów, przemawiających za i przeciw. Jak wszędzie, tak i tutaj widzimy, że w ewolucji psychicznej istotnemu rozwojowi ulega tylko aktywność poznawcza i aktywność życia uczuciowego ze wszystkimi jego przejawami, takimi, jak uwaga, świadomość i „wola”.

Sądząc z tego biegu rozwojowego należy przypuszczać, że ejdetyzm jest istotnie normalną, fizjologiczną fazą rozwojową, mianowicie najniższym stopniem wyobrażania zmysłowego, nie hamowanego jeszcze przez dynamizmy nadrzędne, nie zróżnicowanego jeszcze od postrzegania, jak np. u dziecka do 7. roku życia, albo u człowieka pierwotnego, u których zwierzchnie intrapsychiczne sternictwo jest jeszcze natury prelogicznej. Rozwój nowego zwierzchniego sternictwa, czołowo-logicznego, z natury rzeczy tłumi i osłabia dynamizmy p r e logi c z n e podrzędne w ogóle, a w szczególności zatem i żywość wyobrażenia zmysłowego, a więc, ejdetyzm, które u człowieka dorosłego przejawiają się ponownie z reguły dopiero pod postacią omamów w patologicznych przypadkach deliriów.

Wróćmy do zagadnienia, omawianego przez Jaenscha i Jankowską: czy postrzeżenia rozwijają się z obrazów ejdetycznych, czy też pierwotną postacią wyobrażeń są obrazy ejdetyczne. Z naszego psychofizjologicznego punktu widzenia to zagadnienie w ogóle nie należy do podstawowych dlatego, że zarówno w postrzeganiu zmysłowym, np. wzrokowym, jak w wyobrażaniu również wzrokowym tego samego przedmiotu, mamy do czynienia z procesami psychologicznymi, w których następuje uświadomienie sobie (psychofizjologicznie dynamizm globalny wewnątrzkorowy) ekforii tego samego engramu. Psychofizjologicznie proces ekforii — przynajmniej najłatwiejszej — jest zlokalizowany bardziej ogniskowo w mnemicznym aparacie korowym danego zmysłu, przy czym proces uświadamiania może dotyczyć albo ekforowanego engramu jednozmysłowego w rzeczywistości (w drugim kwartale życia dziecka), albo jednozmysłowego symbolu, wiążącego się z mniej lub więcej uświadamianą jednoczesną ekforią engramów danego przedmiotu w aparatach korowych innych zmysłów (np. u dziecka jednorocznego lub starszego). Ten proces uświadamiania nazywamy postrzeganiem, jeżeli ekforia engramu jest wywołana przez działanie odpowiedniego bodźca zewnętrznego, a więc przez wrażenie zmysłowe, i nazywamy wyobrażaniem, jeżeli ekforia tego samego engramu jest wywołana przez bodziec wewnątrzkorowo-intrapsychiczny, przez proces „kojarzeniowy”. Dynamizmy wewnątrzkorowo-intrapsychiczne są ewolucyjnie późniejsze od dynamizmów psychicznych wcześniejszego okresu panowania odruchowości warunkowej, z których początkowo wypływają, więc twierdzenie Jaenscha, że postrzeżenia rozwijają się z obrazów ejdetycznych, zdaje się być odwróceniem rzeczywistej kolejności tych procesów pomimo tego, że już w odruchach warunkowych stwierdziliśmy związane ze sobą procesy postrzegania i procesy wyobrażania.

Jak widzimy, dokładniejsze zorientowanie się w zagadnieniu omamów jest bardzo trudne. Jednak J. Dretler idzie już za daleko, stwierdzając „niemożliwość jakiejkolwiek klasyfikacji przeżyć omamowych przy użyciu stosowanych dzisiaj metod”. Pomiędzy jedną kategorią omamów, które by można nazwać neurologicznymi, a drugą kategorią omamów, które można by nazwać psychiatrycznymi, i które występują przede wszystkim pod postacią stanów onirycznych, zamroczeniowo-majaczeniowych, istnieje niewątpliwie bardzo daleko idąca rozbieżność. Ale — trzeba pospieszyć zaraz z dodaniem — ta rozbieżność rzeczywiście nie jest równoznaczna z jakąś przepaścią, nad którą nie można rzucić żadnego pomostu. Przeciwnie, w przypadkach niewątpliwie ogniskowych z omamami należy przyjąć — prócz zniszczenia ogniskowego, które daleko częściej zdarza się bez żadnych objawów omamowych — jakiś specjalny „ogólny stan omamowy”, o którym pisał Head. I przeciwnie, pomiędzy stanem onirycznym, w którym wszystkie bieżące przeżycia mają charakter omamowy, a stanem zachowanej świadomości, w której występują jednak jakieś chwile jej przyćmienia z jednozmysłowym, krótkotrwałym przeżyciem omamowym (uśmiech Matki Boskiej na obrazie, widzenie postaci Chrystusa itp.) są znów wszelkie możliwe przypadki przejściowe. W tych ostatnich przypadkach omamy lub złudzenia wzrokowe wypływają na pewno nie z uszkodzenia lub podrażnienia narządu wzrokowego, obwodowego lub ośrodkowego, albo narządu czucia głębokiego, albo wreszcie aparatu przedsionkowego ale wypływają z konstelacji psychicznej, a więc mają swój odpowiednik fizjologiczny i swoje źródło w neurodynamizmach korowych globalnych, które są hierarchicznie, ewolucyjnie i anatomo-fizjologicznie bardzo odległe od przypadków powstających wskutek ogniskowego uszkodzenia mózgu. Hipotetycznie — aż do jakiegoś nowego, bardziej prawdopodobnego przypuszczenia — możemy przyjmować, że topogennym substratem omamów psychiatrycznych jest substrat dynamizów prelogicznych, a więc zapewne „nieme pola” na skrzyżowaniu piatów ciemieniowego, potylicznego i skroniowego.

Ale być może, że słuszność ma również J. Dretler , który wypowiada opinię krańcowo odwrotną, że w każdym przeżyciu, w którym odgrywa jakąś rolę element zmysłowy — nawet jeśli jego rola jest podrzędna — da się przeprowadzić „wzór implikacyjny”, i odwrotnie, niemożność zbudowania takiego wzoru implikacyjnego dowodzi braku elementu zmysłowego w jakimś przeżyciu, stąd musi się „przyjąć dla przeżyć omamowych brak istotnego elementu zmysłowego”, przynajmniej dla omamów słuchowych w schizofrenii, o których tu mówi Dretler. Rozbieżność ta, pomimo swojej krańcowości, jest zrozumiała i naturalna, mianowicie wynika stąd, że jedni mówią o omamach neurologicznych, wypływających z lokalnego uszkodzenia substratu nerwowego, pól zmysłowych, zaś inni mówią o omamach psychiatrycznych, wypływających z uszkodzenia globalnych dynamizmów korowo-psychicznych, które wprawdzie ze swej strony może być także skutkiem uszkodzeń substratu nerwowego, ale które może być i bywa w wielu przypadkach pochodzenia psychicznego (urazy psychiczne, abiotrofia schizofreniczna), a więc psychofizjologicznie źródłem zaburzenia są zmiany w globalnej aktywności własnej, w grze elektrycznych potencjałów kory, nabytych osobniczo, mających więc charakter mnemicznej nadbudowy, a nie w zmianach ustrojowych własności tkanki mózgowej, które mogą jeszcze pozostawać w granicach normy.

Z powyższych stosunków mamy prawo wyprowadzić dwa wnioski zasadnicze dla stosunków psychofizjologicznych: 1. Stan zamroczeniowomajaczeniowy przebiega w obrazach wzrokowych, które są przejawem myślenia prelogicznego i które pod względem topogennym wskazują na to, że myślenie prelogiczne jest swoistą cechą narządu pozaczołowego (prawdopodobnie jego okolic „niemych” neurologicznie, natomiast czynnych psychofizjologicznie). 2. Brak zupełny, albo co najmniej względnie rzadkie występowanie omamów słuchowych w stanach zamroczeniowo-majaczeniowych i w marzeniach sennych, dowodzi, że w symbolach wy-razowych słuchowo-ruchowych odbywa się tylko myślenie logiczne, i że zahamowanie dynamizmów czołowych przez sen lub czynniki chorobotwórcze tłumi równocześnie i czynność słuchowego narządu mowy. Ponieważ narząd ten jednak z natury swej, jak cały układ zwierzęcy, jest bierny — na wszystkich piętrach ewolucji staje się nieczynnym wskutek braku normalnego sternictwa ze strony dynamizmów czołowych, podczas gdy wewnątrzkorowo-intrapsychiczne dynamizmy pozaczołowe przebiegają w swoich symbolach wzrokowych.

Na zakończenie tych ostatnich rozdziałów, poświęconych dyssolucji stanów deliryjnych, chcemy jeszcze pokrótce omówić objaw, który stoi w bliskim pokrewieństwie z obrazami ejdetycznymi, a który bodaj że w ogóle dotąd nie był opisywany w literaturze psychiatrycznej, przynajmniej dostępnej dla nas.

Objaw ten nazwiemy „objawem zbędnych wspomnień”. Polega on, w swej czystej postaci, na wiernym reprodukowaniu dawniejszych wspomnień, najczęściej opowiadanych spokojnym, beznamiętnym tonem, raczej obojętnego gawędziarza; treść reprodukowana jest prawidłowo oceniana przez chorego jako wspomnienie, jako przeżycie dawniejsze. Ponieważ przeżycie było realne, jego ocena jako wspomnienia jest prawidłowa i reprodukcja jest wierna, więc w całym tym fakcie nie ma nic patologicznego poza zbędnością reprodukowania tego wspomnienia w gabinecie lekarskim i w czasie badania lekarskiego. Chory nie rozumie tej zbędności i to jest jedyną cechą chorobową objawu, gdyż nie tylko przeszłość jest ujmowana wiernie, ale i w teraźniejszości chory może się również orientować, jednak wiązanie przeszłości z teraźniejszością jest wyraźnie anormalne, co jest jednym więcej dowodem na to, że 1) aktywność intrapsychiczna, która dokonywa tego wiązania w warunkach normalnych, w przypadkach patologicznych może zawodzić wtedy, gdy inne objawy chorobowe już minęły, i 2) że aktywność, dotycząca przeszłości, i aktywność, dotycząca teraźniejszej sytuacji osobnika w świecie zewnętrznym, są dwoma odrębnymi funkcjami psychicznymi, każda z nich może funkcjonować prawidłowo, i do tego stopnia niezależnie od siebie, że właśnie dopiero w ich synergii możemy znaleźć moment chorobowy, z powodu tak niewielkiego zwężenia pojemności pracy świadomej, że pojemność ta już nie wystarcza dla krytycznego i równoczesnego ujęcia przeszłości i teraźniejszości. Aktywnością, dotyczącą przeszłości, wyłącznie mnemiczną, jest aktywność wewnątrzkorowo-intrapsychicżna, wyższa lub niższa, zaś aktywnością dotyczącą teraźniejszości są reakcje odruchowości warunkowej, więc psychologicznie w objawie „zbędnych wspomnień” mamy przejaw jeszcze niedostatecznej — ale już w słabym tylko stopniu — synergii narządów aktywności wewnątrzkorowo-intrapsychicznej, przy prawidłowym funkcjonowaniu każdego z nich osobno. A ponieważ siłą integrującą, scalającą te aktywności jest zawsze zwierzchni dynamizm korowy, czyli u dorosłych dynamizm czołowy, u dzieci dynamizm prelogiczny, więc niedostateczna synergia dynamizmów piętrowych jest przejawem trochę jeszcze niedostatecznej przewagi dominanty czołowo-logicznej nad dominantą pozaczołowo-prelogiczną. Za takim tłumaczeniem przemawia także kliniczne stanowisko objawu zbędnych wspomnień, występujących pomiędzy wyraźnie patologicznymi obrazami myślenia prelogicznego z jednej strony (deliria, splątanie, urojenia), a myśleniem prawidłowym z drugiej. Stąd jest zrozumiałe, że objaw zbędnych wspomnień najczęściej występuje nie w swojej czystej postaci, ale z jakimiś objawami dezorientacji, splątania, majaczenia, inkonherencji itp. Ten niedobór czynnościowy może występować w bardzo różnym nasileniu, dającym długą skalę, na której początku objaw zbędnych wspomnień zaczyna się w sposób nieznaczny, nie zwracający uwagi lekarza, ponieważ wspomnienie wypływa z rzeczywistego jego związku z jakimś przedmiotem rozmowy bieżącej — poprzez przypadki pograniczne — aż na drugim końcu tej skali, oprócz wyraźnej zbędności wspomnienia, występują jego za fałszowania, jego żywość o charakterze omamowym i zamiast właściwej oceny wspomnienia, jako należącego do przeszłości, wrażenie realnego przeżywania jego treści w chwili bieżącej. Powiedzmy z góry, że ten objaw zbędnych wspomnień występuje w bardzo różnych stanach chorobowych, zawsze jednak zbliżonych albo wręcz należących do dynamizmów prelogicznych, jak o tym świadczy intrapsychiczny charakter zbędnych wspomnień i brak pełni ich krytycznego ujęcia, a także zawsze w stanach, w których istnieje pewne intrapsychiczne podniecenie, przejawiające się w wielomówności.