Dyssolucja prelogiczna prędka – rodzaje halucynacji

Halucynacje (3)

Jest jeszcze trzeci sposób pojmowania świadomości, który moglibyśmy nazwać piętrowym lub ewolucyjnym. Mianowicie są autorzy, którzy świadomością nazywają tylko jej ewolucyjnie najwyższy stopień, a więc świadomość dynamizmów przyczynowo-logicznych, abstrakcyjnych. Dla tych autorów podświadomością jest myślenie prelogiczne, nawet wtedy, jeśli się odbywa przy dobrym stanie czuwania układu nerwowego. Podświadomy jest każdy proces psychiczny, który przebiega „automatycznie”, czyli nie jest kontrolowany i sterowany przez „wolę” — czyli według naszego ujęcia przez dynamizmy czołowo-logiczne, sprzężone.

Każdy z powyższych trzech sposobów pojmowania świadomości, czyli jasności przeżyć psychicznych, jest równie dobrze uzasadniony. Aktywność korowo-psychiczna jest zjawiskiem bodaj najbardziej złożonym na kuli ziemskiej, stąd też może być ujmowana z różnych stron. Pierwsze wahania świadomości, czyli dynamicznych przebiegów nadbudowy korowo-mnemicznej, zależne są zatem od stanu czuwania układu nerwowego, czyli od podkorowej regulacji ustrojowej, której najpospolitszym typem jest regulacja naprzemienności stanów’ snu i czuwania, a także wpływ stanów znużenia. Drugie wahania świadomości, polegające na kolejnej zmianie w środkowym punkcie wewnętrznego pola widzenia: prądu intrapsychicznego i prądu zespołów wrażeń obwodowych bieżących, zależą, od zmian kierunku naszej uwagi. Wreszcie trzeci rodzaj wahań świadomości jest również jak drugi wahaniem się między przewagą aktywności świadomej czołowo-logicznej a aktywności pozaczołowej, z tą różnicą, że w drugim przypadku tą aktywnością pozaczołową jest postrzeganie i przeżywanie wrażeń bieżących obwodowych, zaś w trzecim przypadku aktywnością pozaczołową są dynamizmy intrapsychiczno-prelogiczne.

Jak widzimy, rzeczywiście wskutek wielkiej złożoności zjawisk psychicznych żaden z wymienionych trzech poglądów na świadomość i podświadomość nie może wyczerpać wszystkich cech, nie może ogarnąć całości zjawiska.

W deliriach, które należą równocześnie do wszystkich trzech kategorii wymienionych wahań, zaburzenie normalnej naprzemienności stanów snu i czuwania jest oczywiście daleko jaskrawsze, gdyż tutaj nie ma stanów nieco dłużej trwającego snu, wskutek bezsenności, i nie ma stanów normalnego, przytomnego czuwania, gdyż jest stan ciągłego, dniami i tygodniami trwającego zamroczenia, majaczenia i nieprzytomności, przerywany tylko krótkim snem od czasu do czasu. Jest to zatem ciągły stan panowania mechanizmu prelogicznego, który jest wyzwolony od kontroli i zwierzchnictwa nadrzędnych dynamizmów czołowo-logicznych, nieczynnych wskutek porażenia przez proces chorobowy, i który jest jednak — w porównaniu do okresów normalnego panowania dynamizmów prelogicznych u dziecka i u człowieka pierwotnego — ciężko uszkodzony przez ten sam proces chorobowy można powiedzieć od dołu, od strony podstaw ustrojowych anatomicznego substratu narządu nie tylko czołowego, ale i pozaczołowego. Wracamy tutaj do tych spraw dlatego, aby podkreślić, że symptomatologia stanów zamroczeniowo-majaczeniowych rozpada się na dwie odrębne kategorie zespołów objawowych, mające odrębną genezę, która w polskiej terminologii dobrze się wyróżnia w samej nazwie, ponieważ jedna kategoria objawów jest zamroczeniowa, zaś druga majaczeniowa, czyli prelogiczna. Pierwsza kategoria ma swe źródło, jak widzieliśmy, w zaburzeniach podkorowych mechanizmów snu i czuwania, a więc mechanizmów ustrojowych, zaś druga kategoria ma swe źródło w niedomodze mechanizmów czołowo-logicznych i następczym wyzwoleniu mechanizmów prelogicznych, a więc w zaburzeniu synergii pięter nadbudowy chronogenno-mnemicznej. Tak więc w przypadkach deliriów dwuwymiarowość struktury ich zaburzeń daje się wykazać ze strony psychofizjologicznej, mianowicie zaburzeń ustrojowego czuwania układu nerwowego i zaburzeń harmonijnej synergii dynamizmów piętrowych mnemicznych.

Mamy wrażenie, że w naszym ujęciu zagadnienie omamów i zagadnienie urojeń jak gdyby schodzą gdzieś na plan drugorzędny, jak gdyby się rozpływają w ogólnych dynamizmach prelogicznych, których są tylko jedną z cech, jak gdyby zatracają tę wyjątkowo doniosłą rolę, jaką im przypisywano i przypisują do dzisiejszego dnia w rozważaniach nad symptomatologią psychiatryczną. Zdaje się, że jesteśmy tu może bliżsi stosunków realnych, jeżeli nie rozpatrujemy halucynacji i urojeń, jak gdyby miały jakieś wyjątkowe, jakieś podstawowe znaczenie, i jeżeli wysuwamy na pierwszy plan — zamiast omamów i urojeń, rozpatrywanych w sposób izolowany, a więc sztuczny — raczej ogólne, piętrowe, jakościowo różne dynamizmy psychiczne, ich ewolucyjny i hierarchiczny stosunek wzajemny, a także przede wszystkim ich wzajemny stosunek energetyczny.

 „Ogólny stan halucynacyjny” Heada w świetle tych psychofizjologicznych poglądów jest równoznaczny z myśleniem prelogicznym; ani dynamizmy czołowo-logiczne, ani dynamizmy wczesno-psychiczne (odruchowości warunkowej), ani tym mniej podkorowe dynamizmy instynktu ludzkiego, który zatracił zdolności dyskryminacyjne i zachował tylko uczuciowość protopatyczną — nie mogą być w żadnym przypadku „ogólnym stanem halucynacyjnym”. Tylko dynamizmy prelogiczne zachowa ły uczuciowość izolowanych pragnień i obaw, myślenie w obrazach wzrokowych, nie uwzględniające stosunków przestrzennych, czasowych, przyczynowych itd. Musimy więc stwierdzić, że — jeśli wszelkie objawy pozytywne w psychozach są czynnością normalną niższego poziomu ewolucyjnego — to przeżycia oniryczne są przeżyciami normy prelogicznej. Jednak są na pewno nie takimi prelogicznymi przeżyciami, jakie widzimy w zabawach dziecięcych albo u człowieka pierwotnego, lub u człowieka kulturalnego w marzeniach na jawie, ale takimi, które są zbliżone raczej do marzeń sennych. W „ogólnym stanie halucynacyjnym” tkwi jakiś moment zaćmienia czy przyćmienia świadomości, usuwający możność krytycznej oceny stanu onirycznego i jego przeżycia. Ten moment zaćmienia świadomości (osłabienia czuwania, a więc uwagi) powoduje podwyższenie progu pobudliwości, a przez to: 1) zmniejszenie jasności przeżyć wewnętrznych na wszystkich piętrach, 2) mniej lub więcej daleko idące stłumienie dynamizmów najsubtelniejszych i najbardziej podatnych na wszelkie szkodliwości, tj. dynamizmów czołowo-logicznych, 3) bardzo niedokładne zapamiętywanie przeżyć onirycznych, świadczące o osłabionym, ubytkowym funkcjonowaniu uwagi w tych stanach. Stąd jest zrozumiałe, że stan zaćmienia świadomości może sam przez się doprowadzać do stanu onirycznego, jeżeli jest w stopniu wystarczającym do stłumienia dynamizmów czołowo-logicznych i wyzwolenia dynamizmów prelogicznych, które jednak są wyzwalane nie w swej normalnej, zwykłej postaci, ale w postaci uszkodzonej przez proces chorobowy, w postaci świadczącej o tym, że został przez ten proces uszkodzony nie tylko narząd czoło-wy, ale i nie znany bliżej pozaczołowy narząd aktywności prelogicznej. Różnice, które istnieją obok dużych podobieństw pomiędzy dynamizmami prelogicznymi u osobników zdrowych i u osobników psychicznie chorych, świadczą o tym, że według wszelkiego prawdopodobieństwa „ogólny stan halucynacyjny” Heada może mieć swoją genezę: 1) albo w osłabionym „czuwaniu układu nerwowego” pochodzenia podkorowego, 2) albo w rozlanych uszkodzeniach samej kory mózgowej, bezpośrednio wywołanych przez proces chorobowy infekcyjny lub toksyczny, powodujących niedomogę sternictwa zwierzchniego i wyzwolenie mechanizmów prelogicznych. W obu tych przypadkach zamroczenia świadomości bądź pochodzenia korowego, bądź podkorowego, zamroczenie jest objawem negatywnym, ubytkowym, powstającym wskutek bezpośredniego działania procesu chorobowego na tkankę nerwową. Należy pamiętać, że każdy „ogólny stan halucynacyjny” wywołany jest przez taki proces chorobowy, który — niezależnie od swej etiologii — powoduje przesunięcia z przewagi współczulnej na przewagę parasympatyczną, jak przy zasypianiu normalnym, albo może i przesunięcia w kierunku odwrotnym. W każdym razie układ wegetatywny gra tutaj jak najbardziej podstawową rolę — bezpośredni wpływ procesu chorobowego na tkankę nerwową, o którym przed chwilą mówiliśmy, jest jego wpływem przede wszystkim na ten układ.

Obrazy psychoz zamroczeniowo-majaczeniowych pochodzenia zakaźnego i z zatrucia wykazują spośród wszystkich psychoz może najmniej różnic indywidualnych, które tak łatwo i tak masowo znajdujemy w psychozach dementywnych lub endogennych, ale zwłaszcza w psychopatiach i schizofreniach. W warunkach normalnych różnice indywidualne wzrastają tym bardziej, im bardziej dany osobnik oddala się od wieku niemowlęcego, w którym wszystkie oseski wykazują względnie bardzo małe różnice, polegające przede wszystkim na różnicach temperamentu, a więc gruczołowo-dokrewnych. Narastanie różnic z wiekiem powstaje stąd, że do różnic wrodzonych ustrojowej natury dochodzą różnice nadbudowy mnemicznej, wypływające z działania odmiennych sił instynktowych i wpływów środowisk, a więc z odmienności osobniczych doświadczeń życiowych. Okazuje się zatem — do pewnego stopnia w przeciwieństwie do wielu innych psychoz — że w psychozach zamroczeniowo-majaczeniowych pochodzenia zakaźnego i toksycznego przeszłość mnemiczna gatunkowa i osobnicza odgrywa rolę zupełnie drugorzędną biernej dostarczycielki treści majaczeniowej. Dla samej sprawy chorobowej ta treść jest w ogóle bez żadnego znaczenia poza tym, że wskazuje na prelogiczny poziom dyssolucji. Istotą schorzenia pozostaje zawsze co innego: taki stan zmniejszonego czuwania układu nerwowego, który doprowadza do niedomogi lub porażenia dynamizmów sterniczych zwierzchnich, a przez to do wyzwolenia — uszkodzonej zresztą także — aktywności dynamizmów wewnątrzkorowych prelogicznych. Mourgue w swojej pracy o omamach wielokrotnie używa wyrażenia o „wdzieraniu się” (envahissement) instynktu do sfery przyczynowo-logicznej w procesie omamowym. Wyrażenie to może naprowadzać czytelnika na błędne tory. Bo jeżeli uważamy, że słuszność jest po stronie Jacksona, to w procesie chorobowym chronologicznie najważniejsze są objawy ujemne, czyli ubytki na poziomie rozwojowym najwyższym. Chronologicznie późniejszym skutkiem tych ubytków jest występowanie objawów dodatnich, czyli wyzwolenia normalnych czynności poziomu niższego, a więc naszym zdaniem prelogicznego. Jako trzeci z kolei etap można sobie istotnie wyobrazić „wdzieranie się sfery instynktu”, czyli w naszym ujęciu dynamizmów prelogicznych wyzwolonych, do pozostałych resztek dynamizmów logicznych, oszczędzonych przez proces chorobowy; zdaje się jednak, że tutaj nie ma rzeczywistego wzmożenia dynamizmów prelogicznych, wdzierających się na poziom czołowo-logiczny, ale zalew tego ostatniego przez normalne dynamizmy pozaczołowo-prelogiczne, zalew, umożliwiony przez niedomogę dynamizmów czołowo-logicznych. W każdym razie mnemiczne zasoby wiedzy tych ostatnich idą w przypadkach aktywności prelogicznej na jej usługi i w tym znaczeniu można istotnie mówić o opanowaniu sfery przyczynowo-logicznej przez uczuciowość natury popędowej.

W tych obrazach czy to wdzierania się, czy zalewania jednego poziomu przez drugi, jesteśmy niezmiernie odlegli od dawniejszych neurofizjologicznych pojęć o przewodnictwie podrażnienia w luku odruchowym, jako jedynej swoistej czynności tkanki nerwowej. W tych obrazach mamy do czynienia nie z lukiem odruchowym, ale z jakąś globalną funkcją ośrodkowego układu nerwowego, zbliżoną może raczej — nie do odruchu — ale do jakichś zbiorowych fal i potencjałów, o których mówi dzisiejsza elektroencefalografia, podkreślająca zresztą –  już dzisiaj pewne różnice pomiędzy falami alfa bieguna przedniego półkul mózgowych a bieguna tylnego.

Jest rzeczą ciekawą, że ostatni, najbardziej klasyczny przedstawiciel poglądów refleksologicznych, Pawłow, już także jak gdyby przeczuwał konieczność uznania tych jeszcze nie znanych bliżej, swoistych, nowych czynności układu nerwowego, gdy pisał o „wędrówce świadomości” po korze mózgowej. Zresztą widzieliśmy w tomie pierwszym naszej pracy, że podobne poglądy są wygłaszane przez innych badaczy, którzy poza tym trzymają się jak najściślej terenu somatycznego i starają się unikać „wstawek psychologicznych”. Mamy tu na myśli znanego neurologa Kurta Goldsteina i fizjologa Uexkulla, którzy mówią o „wielkich falach przypływu”, zalewającego doliny, i odpływu w korze mózgowej. Rzeczywiście, obrazy te zdają się dobrze tłumaczyć normalne oscylacje naszej świadomości, w której ostrym punkcie widzenia raz znajduje się postrzeganie zmysłowe, innym razem myślenie logiczne lub prelogiczne, właśnie jak gdyby neurodynamiczna dominanta wędrowała topogennie po rozwojowo różnych piętrach kory mózgowej, odpływała z jednego piętra i przypływała do innego, ponieważ, jak wiadomo, ilość każdorazowo rozporządzalnej energii nerwowej jest ograniczona. Ale jak w przypływie i odpływie fal oceanicznych biorą udział tylko powierzchowne warstwy wód, podczas gdy głębie pozostają w spokoju na swoim miejscu, tak samo można wyobrażać sobie, że i w korze mózgowej bierze udział w wędrówce topogennej i chronogennej tylko ta część zasobów energetycznych kory, która w danej chwili jest czynna, jest w stanie dynamicznym. Druga część tych zasobów, zapewne daleko większa od pierwszej, odpowiadająca utajonym w danej chwili zasobom pamięci psychologicznej — pozostaje również w stanie utajenia, jest można by przypuszczać, trwałym, energetycznym zapasem każdego z trzech topogennych narządów kory mózgowej. Ten zapas w warunkach normalnych wyczerpuje się tylko przez aktywność korowo-psychiczną dzienną, zwłaszcza wzruszeniową. Wyczerpanie powoduje zmniejszenie pobudliwości ekforycznej i utrudnienie szczególnej aktywności czołowo-logicznej, wskutek czego powrót do dziennej normy energetycznej wymaga restytucji podczas spoczynku nocnego. Zmniejszanie i wzmaganie pobudliwości ekforycznej świadczą o tym, że zachodzą tu prawdopodobnie jakieś zmiany chronaksyjne, których stwierdzić jeszcze nie umiemy.

W patologicznych przypadkach dyssolucji zdają się zmniejszać trwale zasoby utajonej energii narządu czołowo-logicznego w stopniu większym lub mniejszym, powodującym większą lub mniejszą niedomogę aktywności tego narządu, a przez to łatwość jego zalewu przez przypływ fal energii, stanowiącej neurodynamiczny odpowiednik wyzwolonej aktywności prelogicznej. Jeżeli, jak to bywa w ciężkich okresach majaczeń gorączkowych lub z zatrucia, ubytki energetyczne rozciągają się także na korowy narząd dynamizmów prelogicznych, powoduje to występowanie ich w strzępach, podobnie jak w okresie płytszej dyssolucji stwierdzaliśmy już tylko strzępy aktywności logicznej.