Dyssolucja prelogiczna prędka – rodzaje halucynacji

Halucynacje (3)

Tu występują dwa ciekawe zagadnienia: jedno z nich dotyczy mało dotąd opracowanego stosunku dynamizmów wewnątrzkorowo-intrapsychicznych do aktywności dwóch najniższych pięter psychofizjologicznych, mianowicie odruchowości warunkowej i bezwarunkowej, drugie zaś zagadnienie dotyczy tego swoistego tła, na którym w stanach gorączkowo-majaczeniowych występuje wzmożona aktywność prelogiczna.

W trzecim i czwartym okresie gorączkowych stanów majaczeniowych występuje, jak widzieliśmy, coraz dalsza niedomoga już nie dynamizmu czołowo-logicznego, który stał się zupełnie nieczynnym, ale i dynamizmu prelogicznego. W tym przypadku teoretycznie, według dyssolucyjnego wzoru Jacksona, powinnibyśmy otrzymać wzór: —A—B + C”+D, czyli po wyłączeniu aktywności obu dynamizmów intrapsychicznych można by oczekiwać z natury rzeczy wzmożonej aktywności piętra odruchowości warunkowej, zwolnionej od kontroli i zahamowania dynamizmów intrapsychicznych, a przy jeszcze dalszym pogłębianiu się procesu dyssolucyjnego, tj. zaniku C, czyli odruchowości warunkowej, powinnibyśmy otrzymać wzmożenie aktywności D, czyli odruchowości bezwarunkowej, instynktowo-podkorowej. Wzmożona czynność odruchowo-warunkowa mogłaby polegać — teoretycznie rzecz ujmując — bądź na łatwiejszym, prędszym tworzeniu się nowych odruchów warunkowych, o którym w rzeczywistości nie ma tu żadnej mowy, bądź też przynajmniej na łatwiejszym wywoływaniu dawniej utrwalonych odruchów warunkowych, a więc przede wszystkim na obniżeniu progu pobudliwości na bodźce warunkowe. Ale pobudliwość na bodźce zewnętrzne, warunkowe i bezwarunkowe, istotnie wzmożona w pierwszym, nerwicowym okresie gorączkowych stanów, słabnie coraz bardziej w okresach dalszych, w których się pogłębiają objawy porażenne, aż wreszcie w głębokim stanie komatycznym zanika całkowicie. W rzeczywistości zatem, zamiast teoretycznie oczekiwanego wzoru —A—B + C”+D, otrzymujemy w okresie trzecim wzór wskazujący na częściową niedomogę wszystkich trzech niższych mechanizmów psychofizjologicznych —A—B—C-f+ D, a w stanie komatycznym okresu czwartego na całkowity ich zanik (—A—B—C—D). Z tych stosunków wynika, że w klinice znajdujemy obrazy zamroczeniowo-majaczeniowe, w których A zanika, zaś B, C i D są zachowane, albo też obrazy, w których obok zaniku A stwierdzamy i także zanikanie mniejsze lub większe B, C i D.

Rzuca się tu w oczy fakt kliniczny, że losy B, C i D, czyli dynamizmów prelogicznych, warunkowych i bezwarunkowych, są równoległe, przynajmniej w ogólnych zarysach, i że dlatego w razie zanikania B (dynamizmu prelogicznego), nie tylko nie ma wzmożenia wyzwolonego mechanizmu piętrowego C (odruchowości warunkowej), albo i D, ale przeciwnie, jest również i ich zanikanie. Inaczej mówiąc, w klinice — jak to wykazał Mieczysław Kaczyński  w swojej pracy — nie spotykamy nigdy wzoru —A—B + C + D, tj. zaniku obu dynamizmów intrapsychicznych przy zachowaniu nienaruszonych (nie mówiąc już o wzmożeniu wskutek wyzwolenia) obu mechanizmów odruchowych, warunkowego i bezwarunkowego. Jest w tym prawdopodobnie jakiś przejaw wędrówki czynności psychofizjologicznych (wraz z instynktowymi) ku przodowi, przy pozostawaniu zwierzchniego sternictwa ustrojowego nadal w pniu mózgowym. Wygląda to tak, jak gdyby dynamizmy prelogiczne stawały się prawdziwą dominantą w stosunku do mechanizmów niższych, mających charakter reakcji warunkowej lub bezwarunkowej, jak gdyby oba piętra tych czynności reaktywnych zatracały częściowo czy nawet w znacznej mierze swoją autonomię na rzecz tej intrapsychicznej dominanty prelogiczne j, która obejmuje sternictwo i kontrolę nad obu mechanizmami podrzędnymi, działającymi tylko reaktywnie (M. Kaczyński); zresztą podobne sternictwo i kontrola odruchów rdzeniowych przez ośrodki podkorowe wykazane zostały eksperymentalnie przez fizjologów rosyjskich jeszcze w ubiegłym wieku przez Seczenowa, a ostatnio w słynnych doświadczeniach Orbeliego.

Wobec powyższego staje się zrozumiałe, dlaczego popędowość pierwotna, pomimo jej ewolucyjnego zróżnicowania na podkorowo-instynktową, pozaczołowo-warunkową i wewnątrzkorowo-prelogiczną, występuje w stosunku do sprzężonych dynam izmów czołowo-logicznych jako jednolita siła, przy czym do dominanty prelogicznej spływają wszelkie zespoły podrażnieniowe z kory pozaczołowo-warunkowej tak, jak do tej ostatniej spływają wszelkie zespoły talamiczne. W warunkach normalnych podobnie spływają wszelkie zespoły prelogiczne do narządu czołowo-logicznego, który jest anatomicznym podłożem drugiej, ewolucyjnie najwyższej dominanty wewnątrzkorowej. Ta ostatnia podporządkowuje sobie wprawdzie dominantę prelogiczną, ale jednak nie niszczy jej autonomii, jej charakteru prawie równorzędnej dominanty, z którą współzawodnictwo możliwe jest nawet w warunkach normalnych. Ale to współzawodnictwo staje się dla dominanty czołowo-logicznej coraz cięższe w tych przypadkach, w których jakiekolwiek szkodliwości wywołują jej częściową niedomogę, jak to się dzieje np. w każdej ostrej sprawie zakaźno-gorączkowej, w której występuje zawsze co najmniej pierwszy okres dyssolucji natury nerwicowej.

Z powyższego widzimy, że cały kliniczny przebieg majaczeń gorączkowych, zarówno ze swej strony negatywnej, jak i pozytywnej, właściwie dotyczy prawie wyłącznie aktywności wewnątrzkorowo-intrapsychicznej, mianowicie jest współzawodnictwem jej dwóch wielkich dynamizmów, czołowego i pozaczołowego: w razie pogarszania się stanu chorobowego pierwszy słabnie, drugi nasila się, przy zdrowieniu jest odwrotnie, prelogiczny słabnie, zaś logiczny dynamizm wzmacnia się. Sprawa odruchowości warunkowej i bezwarunkowej schodzi tu gdzieś na plan trzeciorzędny, zarówno ich ubytki, jak i to, co pozostaje nienaruszone.

Jak wiadomo, Zygmuntowi Freudowi i jego szkole zawdzięczamy prace, które wykryły myślenie archaiczne nie tylko w różnych stanach chorobowych, ostrych i przewlekłych, ale także w stanach fizjologicznych u doskonale normalnych ludzi — u człowieka pierwotnego i u dziecka od 3 do 7 roku nawet jako dynamizmy sterujące myśleniem i zachowaniem się, zaś u człowieka dorosłego, cywilizowanego, jako dynamizmy wprawdzie już podporządkowane dynamizmowi nadrzędnemu, ale jednak niezbędne dla funkcjonowania normalnego i zachowujące w pewnej mierze swoją autonomię. Świadomość, uwaga, orientacja we wszystkich tych przypadkach ludzi zdrowych są oczywiście równie normalne, jak same dynamizmy prelogiczne. Radykalnie inaczej rzecz się przedstawia z ogólnym stanem psychicznym w marzeniach sennych, pomimo tego że są one zjawiskiem bliskim normy, ponieważ dla ich powstawania może wystarczać zwyczajny stan wzruszeniowy. Odrębność tego stanu polega na małym stopniu świadomości, zupełnej dezorientacji wskutek prawie zupełnego odcięcia od świata zewnętrznego, dalej na bezwzględnie wyłącznym, izolowanym panowaniu jednego dynamizmu prelogicznego, bez jakiegokolwiek współdziałania dynamizmów nadrzędnych, podrzędnych lub nawet innych dynamizmów prelogicznych, a wreszcie na całkowitym odcięciu czynnego dynamizmu prelogicznego od całego narządu ruchowego. Nie można wątpić, że wszystkie te podstawowe różnice stanu marzeń sennych od stanu panowania mechanizmów prelogicznych na jawie wynikają ze stanu półsnu, półczuwania, w którym znajduje się śniący, i który można określić jako stan półświadomości, zupełnie zresztą specjalnej, ponieważ polega na całkowitym zahamowaniu aktywności czołowo-logicznej, całkowitym wyzwoleniu aktywności prelogicznej spod kontroli nadrzędnej i całkowitym izolowaniu dominującego nastawienia od innych nastawień prelogicznych, przy czym najczęściej i dynamizmy podrzędne, odruchowości warunkowej i bezwarunkowej, również są nieczynne. Mamy tutaj zatem do czynienia ze szczególnym stanem psychofizjologicznym, w którym jest czynny dynamizm intrapsychiczny prelogiczny, ale w warunkach niezmiernie odległych od powyżej wzmiankowanych warunków u ludzi normalnych, u których wszelkie inne czynności są również normalne. W stanie marzeń sennych dynamizm prelogiczny jest czynny w sposób izolowany od innych dynamizmów psychofizjologicznych: „stan czuwania układu nerwowego”, o którym mówi Head, daje się stwierdzić tylko w stosunku do narządu pozaczołowego wewnątrzkorowego, poza tym nie czuwa — przynajmniej w równym stopniu — żadne inne psychofizjologiczne piętro mózgowia.

Jest rzeczą ciekawą, że z patologicznych stanów prelogicznego sternictwa jedna ich kategoria zbliża się bardziej do analogicznych stanów prelogicznego sternictwa na jawie, zaś inne, przeciwnie, bliższe są stanów marzeń sennych. Tak więc stany zamroczeniowo-majaczeniowe zbliżają się wyraźnie raczej do marzeń sennych, gdyż w obu tych stanach stwierdzamy — oprócz cech dynamizmów prelogicznych — zaćmienie świadomości, odcięcie od świata zewnętrznego i dezorientację, izolowane i niehamowane przez żadne siły panowanie nastawień prelogicznych, a w głębszych stanach zamroczenia także odcięcie od własnego aparatu ruchowego (poza ruchowymi przejawami natury afektywnej). W obu tych przypadkach mamy zatem do czynienia — mówiąc językiem Pawłowa — z częściowym zahamowaniem kory mózgowej, albo może lepiej jest tu powiedzieć — z częściową jej aktywnością, dotyczącą tylko anatomicznego piętra procesów prelogicznych, przy zahamowaniu wyraźnym całej reszty kory mózgowej. Natomiast druga kategoria patologicznych stanów prelogicznych zbliża się raczej do tych stosunków, jakie znajdujemy u ludzi zdrowych na jawie. Do tej drugiej kategorii należą wszystkie przypadki, w których panowanie dynamizmów prelogicznych występuje w sposób przewlekły i w których pomimo choroby zachowana jest na ogół przytomność i orientowanie się w świecie zewnętrznym i w czasie, co świadczy o tym, że dyssolucja w tych przypadkach jest nie tak głęboka, jak w przypadkach stanów zamroczeniowo-majaczeniowych. Należą do tej drugiej kategorii obrazy nie tylko schizofreniczne, ale w ogóle wszelkie przewlekłe stany urojeniowe i halucynacyjne, przede wszystkim natury paranoidalnej. W tych przypadkach poza dynamizmami prelogicznymi i poza ubytkami, które je ujawniają, czynność psychiczna na ogół albo jest normalna, albo też wykazuje podstawowe tło dementywne, które omówimy w jednym z następnych rozdziałów. W każdym razie w tych przypadkach istnieje „stan czuwania” całego układu nerwowego, z tym tylko zastrzeżeniem, że czuwanie i funkcjonowanie narządu czołowo-logicznego wykazuje oczywiście zawsze niedomogę, bez której wzmożona aktywność prelogiczna jest w ogóle nie do pomyślenia.

Tak więc: dynamizmy prelogiczne mogą występować albo na tle jasnej świadomości, albo na tle jej zamroczenia, co świadczy o tym, że mechanizm ich występowania jest lub co najmniej może być różny.

Rzeczywiście, aktywność prelogiczną widzimy zawsze wtedy, gdy występuje niedomoga aktywności czołowo-logicznej z jakichkolwiek powodów. Natomiast świadomość zależna jest od zupełnie innych warunków: widzieliśmy w rozdziale VII, że najłatwiej i najdoszczętniej zanika przy uszkodzeniach opuszki (Claude Bernard), zaś operacje na piatach czołowych nie wywołują żadnych zaburzeń świadomości (rozmowy neurochirurgów z pacjentami podczas operacji na płatach czołowych). Widzieliśmy, że Kleist  wyprowadza stąd wniosek, że świadomość lokalizuje się w opuszce; naszym zdaniem, świadomość lokalizuje się w całym psychofizjologicznym substracie mózgowym, ponieważ jest zjawiskiem synergicznym, w znaczeniu fizjologicznym i psychologicznym. Niewątpliwy fakt kliniczny, że świadomość przy uszkodzeniu opuszki najprędzej i najgłębiej zanika, jest dowodem bynajmniej nie opuszkowej lokalizacji świadomości, ale opuszkowej lokalizacji elementarnych, ustrojowych mechanizmów, bez których żadna świadomość nie może być czynna. Zdaje się zresztą, że narząd tej ustrojowej regulacji aktywności korowo-psychicznej nie ma charakteru ogniskowego, wyłącznie opuszkowego, ale ma raczej charakter rozsiany, w każdym razie w kierunku od opuszki do bieguna czołowego coraz bardziej słabnący. Jest to zatem kierunek równoległy do kierunku rozwoju piętrowych aktywności mózgowo-psychicznych, które nie zanikają, ale właśnie coraz bardziej rozwijają się od mechanizmów podkorowo-instynktowych aż do mechanizmów czołowo-logicznych. W opuszkowym mechanizmie, umożliwiającym aktywność świadomą, albo przeciwnie, uniemożliwiającym ją, (Zależnie od swego stanu, możemy raczej upatrywać mechanizm tego stanu, który Henry Head nazywał „czuwaniem układu nerwowego”, tym stanem fizjologicznym, bez którego praca świadomości nie jest możliwa. Stany halucynacyjne, tzw. pedunkularne, świadczą o tym, że przy takiej lokalizacji uszkodzenia występują „ogólne stany halucynacjine”, w których świadomość nie zanika, ale jednak ulega pewnemu zaćmieniu, a więc stan świadomości jest jakiś pośredni pomiędzy z jednej strony całkowitym opuszkowym zanikiem świadomości i stanu czuwania układu nerwowego a z drugiej strony brakiem zaburzeń świadomości przy operacjach na piatach czołowych. Stosunki te nie mogą budzić zdziwienia, skoro widzieliśmy już, że zwierzchnie sternictwo wszelkich procesów ustrojowych mieści się właśnie poniżej kory mózgowej, która, pomimo szczytowego charakteru swych dynamizmów psychofizjologicznych, jest jednak pod względem ustrojowym zależna w zupełności właśnie od tych mechanizmów podkorowych, do których należą oczywiście i ośrodki snu (Camus, Lhermitte). A ponieważ zależnie od stanów gruczołowo-dokrewnych, stanów gorączkowo-zakaźnych, toksycznych, stanów znużenia itp. stopień „czuwania układu nerwowego” może być różny, więc z natury rzeczy gradacje tego czuwania wywołują odpowiednie gradacje aktywności właściwego narządu świadomości, tj. kory mózgowej, od stanów podświadomości aż do zupełnego jej zaniku. Będziemy mieli wtedy mniej jasne uświadamianie sobie, mniej wyraźne doznawanie przeżyć wewnętrznych, bez względu na to, na jakim poziomie ewolucji pozostają te przeżycia: czy to będą ustrojowe wrażenia noworodka, czy też zmysłowe postrzeganie małego dziecka lub prelogiczne fantazje nieco starszego dziecka, albo wreszcie myślenie przyczynowo-logiczne człowieka dojrzałego. Mamy prawo mówić tutaj o aktywności pod świadomej właśnie dlatego, że brak tu jest świadomości jasnej, że jest słabszy lub silniejszy stopień zaćmienia świadomości, zawsze wskutek tej samej przyczyny, mianowicie zmniejszonego stanu czuwania układu nerwowego, który wywiera globalny wpływ na aktywność psychiczną jako na jedność czynnościową, jako na całość, bez względu na to, jak ta całość w danej chwili wygląda.

Pojęcie świadomości i podświadomości u różnych autorów wygląda bardzo różnie i jeżeli jedni mówią o nich w omawiany przed chwilą sposób, tj. w zależności od stanów czuwania układu nerwowego, jako o pewnym globalnym stanie aktywności psychicznej bez względu na jej charakter, to w innych przypadkach, przeciwnie, świadomość i podświadomość rozumiane są w ścisłej zależności od ich charakteru. Tak więc mówi się pospolicie, że uświadamiamy sobie jasno to, co znajduje się w środku wewnętrznego pola widzenia, podczas gdy staje się coraz bardziej podświadomym to, co zbliża się do obwodu tego pola widzenia, przy czym oczywiście treść, znajdująca się w środku i na obwodzie, ulega ciągłej zmianie, a już zwłaszcza znajdująca się w środku, ponieważ zazwyczaj na podświadomym obwodzie pozostają przez dłuższy czas wciąż te same doznawania ustrojowe, a nawet i wrażenia otoczenia, dopóki to otoczenie nie ulega zmianie; w każdym razie bieżące wrażenia, napływające u obwodu, i bieżące wrażenia, wywoływane przez toczące się procesy intrapsychiczne, stanowią dwa ciągłe normalne prądy świadomości, z których jeden jest bardziej jasny w pewnej chwili, zaś drugi jest bardziej jasny w innej chwili, gdy przechodzi do ośrodka wewnętrznego pola widzenia.